Sprawozdanie w sprawie sytuacji na Węgrzech to obraza dla naszego kraju. Chcą państwo wydać wyrok na nasz kraj - mówił dziś w Parlamencie Europejskim w Strasburgu premier Węgier Viktor Orban. Dzisiejsza debata poprzedza jutrzejsze głosowanie nad rezolucją wzywającą do uruchomienia wobec Budapesztu art. 7 unijnego traktatu. Będzie to miało znaczenie także dla Polski, której Bruksela również grozi karami w zw. z krajowymi reformami.
Na początku debaty głos zabrała sprawozdawczyni projektu rezolucji Judith Sargentini (Zieloni). Jak mówiła, podpisując traktat unijny, wszystkie kraje członkowskie zobowiązały się szanować ten traktat i bronić unijnych wartości.
Czy wszystkie się z tego wywiązują? Obawiam się, że nie. Rząd Węgier uciszył niezależne media, nałożył kaganiec na świat akademicki, zastąpił sędziów takimi, którzy są bliżsi rządzącej partii, zdecydował, które Kościoły mogą działać, a które nie
- mówiła.
Dodała, że węgierski rząd utrudnia prace organizacji pozarządowych. Zaznaczyła, że projekt rezolucji szeroko opisuje działania rządu Węgier, co pokazuje, że istnieje ryzyko naruszenia unijnych wartości w tym kraju. Dodała, że trzeba bronić traktatu i „dlatego art. 7 i odpowiednia procedura są nieuniknione”.
Lider Fideszu brał udział w debacie poprzedzającej środowe głosowanie nad rezolucją, która - jeśli zostanie przyjęta - ma uruchomić art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier.
Orban zarzucał autorom sprawozdania, że zawiera ono ponad 30 błędów faktycznych; przekonywał, że stosują oni niespójną metodologię.
Państwo chcą wydać wyrok na nasz naród
- oskarżał.
Stoję przed państwem i widzę, że ci, którzy odziedziczyli demokrację, oskarżają nas, a oni nie musieli podejmować ryzyka, żeby walczyć o demokrację
- dodał premier Węgier.
Węgry będą skazane, ponieważ nasi obywatele zdecydowali, że nasz kraj nie będzie krajem migrantów. Z całym szacunkiem, ale także z całą stanowczością muszę odrzucić ten szantaż, że musimy wspierać migrację i migrantów wbrew opinii naszego narodu. Niezależnie od tego, jaka będzie państwa decyzja, Węgry nie poddadzą się szantażowi
- oświadczył.
Wynik środowego głosowania jest niepewny. Część posłów Europejskiej Partii Ludowej, do której należy rządzący na Węgrzech Fidesz, może głosować przeciw uruchomieniu procedury. W obronę Węgrów wezmą eurosceptycy i być może również europosłowie innych frakcji z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Głosowanie to będzie miało znaczenie także dla Polski - ta sama procedura będzie stosowana, gdyby europosłowie mieli wyrazić zgodę na stwierdzenie przez Radę UE istnienia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych. Wymagana wówczas większość będzie ta sama.