Sąd Krajowy we Frankfurcie nad Menem poinformował dziś, że nie rozpocznie procesu byłego strażnika w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym KL Lublin (Majdanek) z powodu potwierdzonej zaświadczeniem lekarskim "trwałej, spowodowanej chorobą" niezdolności oskarżonego do udziału w postępowaniu.
Akt oskarżenia przeciwko 97-letniemu obecnie mężczyźnie, który służył pomiędzy sierpniem 1943 a styczniem 1944 roku w kompanii wartowniczej SS, prokuratura wniosła w zeszłym roku, zarzucając mu pomocnictwo w morderstwach. Do zadań oskarżonego należało pilnowanie więźniów przeznaczonych na śmierć.
Według prokuratury mężczyzna ten zabezpieczał ponadto przeprowadzoną 3 listopada 1943 roku akcję "Erntefest" (Dożynki), podczas której na terenie lubelskiego obozu rozstrzelano co najmniej 17 tys. Żydów.
Zdaniem prokuratury oskarżony wiedział - tak jak wszyscy esesmani odbywający służbę w obozie - o masowych egzekucjach i był "częścią morderczej machiny" narodowych socjalistów. Zdawał sobie też sprawę z tego, że bezbronne ofiary mordowane są z motywów rasistowskich.
Na ślad byłego strażnika mieszkającego we Frankfurcie wpadł Niemiecki Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Placówka ta ściga wojennych zbrodniarzy, sama nie ma jednak uprawnień prokuratorskich - po wstępnym śledztwie przekazuje sprawy do właściwych prokuratur.
Decyzja Sądu Krajowego nie jest ostateczna; prokuratura może się od niej odwołać do Wyższego Sądu Krajowego.
Jeszcze kilka lat temu byli strażnicy pozostawali praktycznie bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw okazało się skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów karalnych.
Centralny urząd ds. ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu, opierając się na precedensowej sprawie Demjaniuka, zalecił właściwym prokuraturom wszczęcie postępowania przeciwko 30 byłym strażnikom.