Sylwestrowa noc nie w każdym kraju przebiegła spokojnie. W niemieckiej stolicy, dochodziło w tym czasie do licznych ataków na funkcjonariuszy policji oraz służb ratunkowych. Łącznie rannych zostało 33 policjantów i strażaków. W karetkę jadącą na sygnale i przewożącą pacjenta rzucono gaśnicą, tłukąc przednią szybę. To nie wszystko... Życie straciła również 39-letnia kobieta, obywatelka Izraela na skutek śmiertelnego ugodzenia nożem.
Policjanci i strażacy byli atakowani petardami i innymi materiałami pirotechnicznymi oraz niebezpiecznymi przedmiotami. Intensywności tych „zmasowanych ataków na funkcjonariuszy i służby ratunkowe” nie da się porównać z (zajściami) z poprzednich lat" – podkreśliła berlińska policja. Jak podała, zatrzymano 103 osoby, a 18 policjantów zostało rannych. Straż pożarna poinformowała natomiast o 15 rannych funkcjonariuszach.
Federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) wyraziła zaniepokojenie w związku z poziomem przemocy wobec policji i ratowników, wzywając do ukarania sprawców „z całą surowością prawa”.
„Jest to stopień przemocy, który wprawia w osłupienie i wściekłość, a także pokazuje brutalizację, która wymaga konsekwentnych działań”
– skomentowała Faeser.
Minister nie przychyliła się jednak do apeli o podwyższenie kar za tego rodzaju przestępstwa. Jej zdaniem obecnie obowiązujące przepisy karne dotyczące ochrony policjantów i ratowników są wystarczające.
„Zostały one znacznie zaostrzone w ostatnich latach - i słusznie. Widzimy, że to było konieczne”
- powiedziała. Jak dodała, teraz te przepisy powinny zostać „wyegzekwowane wobec sprawców brutalnych przestępstw z najwyższą konsekwencją”.
Minister przypomniała, że przestępcy podczas sylwestrowej nocy „zaatakowali policję i służby ratunkowe z ogromną brutalnością, strzelali do nich petardami i fajerwerkami, kaleczyli, grozili i narażali na wielkie niebezpieczeństwo”. Dziękując służbom policyjnym, ratowniczym i straży pożarnej, podkreśliła, że „ci ludzie chronią nas wszystkich, muszą więc także mieć pewność, iż praworządność ochroni również ich”.
Do masowych zamieszek doszło w sylwestra nie tylko w Berlinie, ale także w Nadrenii Północnej-Westfalii, Hamburgu, Stuttgarcie czy Lipsku.
„To niewyobrażalne, czego nasze służby ratunkowe musiały doświadczyć w Sylwestra”
– powiedział Lars Wieg ze związku zawodowego niemieckich strażaków. Berlińska straż pożarna oraz policja odnotowały łącznie prawie 4 tys. interwencji więcej niż podczas zabaw sylwestrowych przed pandemią.
„Nie chcemy wprowadzania surowszych kar. Chcemy tylko, aby przepisy były egzekwowane, a ataki na służby ratunkowe ukrócone. Nie może być tak, że nasi ludzie są zagrożeni, co potem przedstawiane jest jako drobne wykroczenie”
– mówił szef Niemieckiego Związku Straży Pożarnych Karl-Heinz Banse.
Jak ocenił Kai Wegner, szef berlińskiej CDU, „to jest problem społeczny, którego nie da się rozwiązać samym zakazem petard, ale szacunkiem dla zawodów policjanta i strażaka oraz egzekwowaniem prawa”.
31 grudnia, w niemieckim Duesseldorfie doszło do śmiertelnego ugodzenia nożem 39-letniej kobiety. Kobieta, obywatelka Izraela, zginęła w mieszkaniu swojego znajomego, którego odwiedzała. Motyw tego zdarzenia jest nadal nieznany.
„Prowadzimy intensywne śledztwo”
– potwierdził rzecznik prokuratury w Duesseldorfie (Nadrenia Północna-Westfalia). Jak dodał rzecznik, kobieta i 33-letni sprawca znali się, poza nimi w pokoju w chwili przestępstwa nie było innych osób. W innej części mieszkania przebywała w tym czasie jeszcze jedna osoba, która obecnie jest świadkiem w sprawie.
Sprawca jest Niemcem, przebywa w areszcie. Ofiara, Niemka, według informacji izraelskiego MSZ jest także obywatelką Izraela.
„Nie ma dowodów na to, że czyn ma podłoże antysemickie”
– powiedział rzecznik prokuratury.
Kobieta jest matką 6-letniej córki, której – według prokuratury – nie było w mieszkaniu w czasie popełnienia zbrodni.