Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Będą sankcje na Białoruś

Amerykański Senat poparł ustawę, która rozszerzy katalog sankcji, które administracja będzie mogła nałożyć na Białoruś. Jej głównym celem jest ukaranie osób odpowiedzialnych za sfałszowane wybory prezydenckie. 

Alaksandr Łukaszenka
Alaksandr Łukaszenka
Serge Serebro, Vitebsk Popular News / CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)

W USA nakładanie sankcji na obce rządy, polityków, firmy etc. jest procesem trzystopniowym. O ich nałożeniu decyduje bezpośrednio władza wykonawcza, czyli prezydent. Szczegóły tych sankcji, to kto konkretnie zostanie nimi objęty itp. jest ustalane przez odpowiedni departament – skarbu w wypadku sankcji ekonomicznych, stanu w wypadku politycznych etc. Jednak to, jakie sankcje i na kogo może nałożyć prezydent jest regulowane przyjmowanymi przez Kongres ustawami. Niektóre z nich są bardzo ogólne, jak na przykład Ustawa o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki Przez Sankcje, która daje prezydentowi bardzo szerokie uprawnienia w karaniu sankcjami Iranu, Korei Północnej i Rosji. Inne są bardziej szczegółowe, jak na przykład przyznane Białemu Domowi przy okazji ustawy obronnej na przyszły rok dodatkowe uprawnienia mające na celu powstrzymanie budowy NordStream II. 

W poniedziałek późnym wieczorem amerykański senat przyjął kolejną ustawę, która poszerza katalog sankcji jakie może nałożyć prezydent. Ustawa o Demokracji, Prawach Człowieka i Suwerenności (BDHRS) pozwoli obłożyć sankcjami osoby, które miały wpływ na ostatnie wybory prezydenckie w tym państwie, które to wybory białoruska opozycja i światowa opinia publiczna uznała za sfałszowane i które wywołały na Białorusi falę gigantycznych i brutalnie tłumionych protestów. 

Zgodnie z tą ustawą prezydent będzie mógł uznać za personę non grata i nie wpuścić na terytorium USA dowolnego członka Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi lub osobę, która pomagała w fałszowaniu wyników wyborów. To samo może czekać także osoby – zarówno Białorusinów jak i Rosjan – odpowiedzialne za walkę z niezależnymi mediami i łamanie praw człowieka oraz urzędników Związku Białorusi i Rosji (ZBiR). 

Nowa ustawa znacznie rozszerza także autoryzację dotyczącą pomocy białoruskiej opozycji. Po wejściu jej w życie USA będą mogły pomagać w walce z cenzurą internetu, organizacją walczącym o prawa człowieka, organizacjom feministycznym etc. Da również prezydentowi szersze uprawnienia, jeśli chodzi o wsparcie dla uchodźców politycznych, którzy musieli z powodu reżymu opuścić Białoruś. 

BDHRS wykłada również pryncypia amerykańskiej polityki zagranicznej wobec Białorusi. Ustawa deklaruje między innymi, że USA nadal będą wspierać niezależne media, zwłaszcza te w języku białoruskim, prowadzenie śledztw w kwestii łamania praw człowieka przez reżym w Mińsku czy też opracowywanie technologii mających pomagać w obchodzeniu cenzury w internecie. Będą także nadal domagać się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych. Ustawa przeznaczy również po 11 milionów dolarów na wspieranie społeczeństwa obywatelskiego w 2021 i 22 roku. 

Znalazły się tam jednak także konkretniejsze zapisy. Jednym z nich jest to, że USA nie uzna Łukaszenki za wybranego w uczciwych wyborach przywódcę Białorusi. Uzna za to stworzoną przez Swiatłanę Cichanouską Radę Koordynacyjną ds. Przekazania Władzy na Białorusi za istniejące zgodnie z prawem ciało, z którym można prowadzić negocjacje w temacie pokojowego przekazania władzy. Łukaszenka uważa tą radę za powołaną nielegalnie, aby przejąć siłą władzę, od 20 sierpnia biuro prokuratora generalnego prowadzi w jej sprawie postępowanie kryminalne. 

Kolejnym, być może ważniejszym zapisem w tej ustawie jest ten, który stwierdza, że USA nie uzna jakiejkolwiek inkorporacji Białorusi do państwa związkowego z Rosją. Rosyjski dziennik Kommiersant ujawnił, że 6 września zeszłego roku premier Rosji Dmitrij Miedwiediew i jego białoruski odpowiednik podpisali po cichu dokument, który zakłada bardzo daleko idące zbliżenie obu państw, między innymi ujednolicenie prawa podatkowego i kodeksu cywilnego, integrację rynków energetycznych, polityki celnej i przemysłowej itp. 

Sam Łukaszenka początkowo nie wyglądał na zwolennika tak dalece idącej integracji z Rosją, która zdaniem wielu komentatorów sprawiłaby, że Białoruś stałaby się co najwyżej autonomiczną prowincją Rosji. Wraz z protestami opozycji zaczął jednak wypowiadać się coraz cieplej o takim rozwiązaniu. Deklaracja USA, że nie uznają takiej inkorporacji, może dość mocno skomplikować jej sytuację na arenie międzynarodowej. 

Jak podaje portal Belarus Feed jednym z autorów tej ustawy był kongresman Christopher Smith, jeden z głośniejszych krytyków Łukaszenki w amerykańskim Kongresie. Był on również współautorem utrzymanych w podobnym duchu ustaw z 2004, 2006 i 2011 roku. Ustawa spotkała się również z aprobatą senatora Jima Rischa, przewodniczącego niezwykle wpływowej Senackiej Komisji ds. Stosunków Zagranicznych. „Ciągle trwająca i brutalna rozprawa z obywatelami, którzy pokojowo protestują przeciwko dyktatorskim rządom Łukaszenki jest horrendalna. Przyjęte dzisiaj prawo potwierdza wsparcie USA dla ludu Białorusi i ich pragnienia bardziej wolnej i demokratycznej przyszłości”. 

Identyczna ustawa została przyjęta przez Izbę Reprezentantów już w zeszłym miesiącu, podobnie jak ta w Senacie dostała ponadpartyjne poparcie. Identyczny tekst obu ustaw oznacza, że nie będzie konieczne ustalanie wspólnej wersji i wejdzie w życie jak tylko Donald Trump ją podpisze. 

Wszystko wskazuje, że to zrobi – jak na razie popierał wszystkie ustawy, które zwiększały uprawnienia prezydenta w dziedzinie sankcji, co najwyżej narzekając, że nie idą wystarczająco daleko. Nałożył też już sankcje na białoruskich polityków i urzędników w związku z wyborami, wykorzystując do tego istniejące przepisy. To jakie sankcje nałoży on lub Biden dzięki tej ustawie nadal pozostaje kwestią otwartą. 

 



Źródło: niezalezna.pl, Belarus Feed, Bielsat, Radio Free Europe

#Białoruś #sankcje #Senat USA

Wiktor Młynarz