Tylko we wtorek odwołano już 50 lotów. Aerofłot ma poważne problemy, bo od dwóch dni stara się poradzić sobie z atakiem na ich systemy. Przyznała się do niego grupa hakerów Cichy Kluk (Silent Crow).
W wydanym komunikacie podkreślili, że przygotowywali się do tego przez około rok, stąd tak dotkliwe uderzenie w systemy informatyczne rosyjskich linii lotniczych. O sprawie mówił sam Dmitrij Pieskow. Rzecznik Kremla określił sytuację związaną z poniedziałkową awarią jako "alarmującą".
Agencja Reuters zwróciła uwagę, że jeszcze w porannym rozkładzie lotów widać było komplikacje, ale harmonogram kolejnych lotów wskazuje, że ruch lotniczy odbywa się już w miarę normalnie. Aerofłot poinformował we wtorek, że 93 proc. zaplanowanych lotów z Moskwy powinno odbyć się zgodnie z planem.
W sprawie ataku śledztwo wszczęła rosyjska prokuratura.
Do spółki z białoruską grupą
Hakerzy, którzy określają się jako proukraińscy, zagrozili, że udostępnią wrażliwe dane każdej osoby podróżującej maszynami Aerofłotu. Komunikat zakończyli apelem: „Chwała Ukrainie! Niech Żyje Białoruś!”.
W oświadczeniu Cichego Kruka (Silent Crow) wspomniano, że atak przygotowano i przeprowadzono wraz z grupą Białoruscy Cyberpartyzanci (Cyberpartisans BY), czyli białoruskimi hakerami działającymi poza granicami kraju.
Zagraniczne media podkreśliły, że niezależni obserwatorzy nie są w stanie zweryfikować skali szkód, jakie wyrządził cyberatak. Zwrócono uwagę, że hakerzy często wyolbrzymiają skutki swoich poczynań - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że tego typu ataki mogą mieć wpływ m.in. na morale żołnierzy walczących w Ukrainie.
Agencja Reutera przypomniała, że mimo sankcji, którymi Rosja została objęta za inwazję na Ukrainę, Aerofłot pozostaje jednym z największych przewoźników na świecie pod względem liczby pasażerów. Rynek lotniczych przewozów pasażerskich jest w Rosji bardzo rozwinięty.