Izraelczyk i Niemiec zostali napadnięci w berlińskiej dzielnicy Prenzlauer Berg przez trzech osobników. Powód? Mieli na głowach jarmułki. Jeden z napastników, mówiący po arabsku, zaatakował paskiem od spodni. Policja poszukuje sprawców.
Młodszy z napadniętych, 21-letni Izraelczyk, nagrał to zajście smartfonem. Nagranie zostało zamieszczone w internecie. Widać na nim młodego człowieka wymachującego paskiem i wołającego "jahudi" (po arabsku żyd).
Izraelczyk powiedział w izraelskiej telewizji, że napaść nie była poprzedzona żadną kłótnią. Szedł całkiem zwyczajnie ulicą ze swym 24-letnim niemieckim znajomym, gdy nagle trzech mężczyzn zaczęło im ubliżać, a potem jeden z tych mężczyzn zaatakował go paskiem. Ostatecznie trójka napastników oddaliła się. Izraelczyk poszedł za nimi, a wtedy jeden z napastników próbował go uderzyć butelką. Wówczas kobieta, która była świadkiem zajścia, powstrzymała napastnika. Izraelczyk został lekko ranny, towarzyszący mu Niemiec nie odniósł obrażeń - poinformowała policja.
Ministrowie sprawiedliwości i spraw zagranicznych - Katarina Barley i Heiko Maas - oraz przedstawiciele władz miejskich potępili dziś ten antysemicki napad. Policja poszukuje sprawców. Nagranie wideo ma zostać wykorzystane w śledztwie.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, nawiązując do wczorajszego zajścia w Berlinie, że "ponownie przekroczona została, i to bardzo, czerwona linia" i że dostrzega "potencjał zagrożenia" dla Żydów, zwłaszcza w miastach.
Associated Press informuje, powołując się na dane berlińskiej organizacji RIAS monitorującej akty antysemityzmu, że w ubiegłym roku w niemieckiej stolicy doszło do 947 antysemickich incydentów, w tym 18 napaści.
Jak pisała na początku kwietnia "Gazeta Polska Codziennie", Rainer Wendt, szef Niemieckiego Związku Zawodowego Policjantów (DPolG), w rozmowie z dziennikiem „Augsburger Allgemeine” wezwał do obrania bezkompromisowych rozwiązań w walce z antysemityzmem. Jednym z pomysłów jest odbieranie dzieci rodzicom, które wychowują swoje poiechy w duchu tej ideologii.
DPolG jest drugim największym niemieckim związkiem zawodowym policji, zrzeszającym 94 tys. członków. Rainer Wendt, który został mianowany na szefa związku w 2007 r., wielokrotnie przedstawiał twarde stanowisko w walce z nieprawością. W środę zaś zabrał głos po raz kolejny.
Jeśli dzieci wychowywane są w duchu antysemityzmu, nie powinniśmy się obawiać odbierania [latorośli] od rodziców
– zaznaczył w wywiadzie dla „AA” funkcjonariusz.
Szef związku zawodowego odniósł się tym samym do ostatnich przypadków antysemityzmu wśród młodych osób. Tak 27 marca br. prasa poinformowała o berlińskiej szkole podstawowej, w której żydowska uczennica usłyszała od muzułmańskiego dziecka, że „zasługuje na śmierć” z racji jej religii. Z kolei kilka tygodni wcześniej jeden z żydowskich nastolatków zmienił szkołę po incydencie, w którym muzułmański uczeń groził mu repliką broni. Łącznie w ciągu 12 miesięcy zgłoszone zostały trzy przypadki nienawiści na podłożu antysemickim w berlińskich szkołach.
Jak jednak uważa Rainer Wendt, zjawisko nienawiści w stosunku do Żydów w rzeczywistości może mieć jeszcze większą skalę, a walka z nim jest utrudniona przez poprawność polityczną, która przyczynia się do tego, że przypadki antysemityzmu, za którymi stoją muzułmanie, nie są rejestrowane.
Władze powinny działać stanowczo wobec przejawów antysemityzmu również w przypadkach dotyczących imigrantów
– zaznacza Wendt. Szef DPolG skrytykował również postawę dyrektorów niektórych szkół, którzy decydują się na ignorowanie problemu antysemityzmu.