Brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson potępił atak Iranu na izraelskie siły na Wzgórzach Golan i wezwał władze w Teheranie do „powstrzymania się od dalszych działań, które doprowadziłyby tylko do powiększenia niestabilności w regionie”.
Szef dyplomacji zaznaczył, że Wielka Brytania „stanowczo popiera prawo Izraela do samoobrony”, i ocenił, że „dalsza eskalacja nie byłaby w niczyim interesie”.
Johnson zaapelował jednocześnie do Rosji o „wykorzystanie jej wpływu na siły w Syrii, aby zaprzestały destabilizujących działań i pracowały w celu osiągnięcia szerszego politycznego porozumienia” w regionie.
W nocy ze środy na czwartek Izrael poinformował, że irańskie siły w Syrii wystrzeliły ok. 20 rakiet w kierunku izraelskich wojsk na Wzgórzach Golan. Jak podkreślono, zniszczenia po stronie izraelskiej były "ograniczone", a system ochrony powietrznej przechwycił pewną liczbę rakiet.
Syryjskie media podały później, że Izrael w odpowiedzi wystrzelił rakiety w kierunku syryjskiego miasta Baath.
Do wymiany ognia doszło w atmosferze wyjątkowego napięcia po wtorkowej decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa o wycofaniu kraju z porozumienia nuklearnego z Iranem i zapowiedzi wprowadzenia przez Waszyngton „potężnych sankcji” wobec reżimu w Teheranie.
Trump podkreślił, że umowa "była w swej istocie nieudana" oraz że USA mają dowody na to, że Iran pracował nad programem nuklearnym pomimo złożonych zobowiązań o jego porzuceniu.
Celem zawartej w lipcu 2015 roku umowy między sześcioma mocarstwami (USA, Francja, Wielka Brytania, Chiny, Rosja i Niemcy) a Iranem było ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie sankcji.
W ostatnich tygodniach przedstawiciele władz Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec starali się odwieść Trumpa od planu wycofania USA z tego układu.
Johnson potwierdził w środę w parlamencie, że Wielka Brytania planuje pozostać stroną umowy i będzie pracowała nad dostosowaniem jej do nowych okoliczności.