Gang Olsena 2.0. Polska w rękach fanatycznych nieudaczników Czytaj więcej w GP!

Amerykanie przedstawili Ukrainie propozycję. Zełenski odmówił podpisania umowy

Administracja Donalda Trumpa zasugerowała Kijowowi możliwość przyznania USA własności nad 50 proc. ukraińskich złóż metali ziem rzadkich, za których ochronę mieliby odpowiadać rozmieszczeni w tym celu na Ukrainie żołnierze amerykańscy - przekazała telewizja NBC News. Projekt umowy przedstawiono Wołodymyrowi Zełenskiemu w środę, jednak odmówił on podpisania dokumentu.

Wołodymyr Zełenski i Donald Trump
Wołodymyr Zełenski i Donald Trump
Printscreen by @UltimateClips_ - twitter.com

Zełenski nie podpisał dokumentu

Amerykanie mieliby trafić na Ukrainę po zawarciu porozumienia pokojowego pomiędzy Kijowem i Moskwą - podała stacja, powołując się na czterech urzędników w administracji Trumpa. Umowa miałaby być sposobem zwrócenia USA miliardów dolarów przekazanych Ukrainie w ramach wsparcia po inwazji rosyjskiej z lutego 2022 roku - dodały źródła NBC.

Projekt umowy został przekazany prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu w środę w Kijowie przez ministra finansów USA Scotta Bessenta - podała stacja. Jej źródła dodały, że Zełenski odmówił podpisania dokumentu, twierdząc, że musi go przestudiować i skonsultować się w tej sprawie ze współpracownikami.

Prezydent Trump w ostatnich miesiącach wyrażał zainteresowanie zawarciem umowy z Ukrainą, która zapewniłaby Stanom Zjednoczonym dostęp do surowców wykorzystywanych do wytwarzania różnorodnych technologii - przypomniała NBC News. W niedawnym wywiadzie dla Fox News powiedział, że chce, aby Stany Zjednoczone otrzymały ukraińskie metale ziem rzadkich o wartości 500 mld dolarów i zasygnalizował, że Kijów "w zasadzie się na to zgodził".

Prezydent Ukrainy stawia warunki

Dzisiaj podczas przemówienia w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, Wołodymyr Zełenski wskazał, że w ramach gwarancji bezpieczeństwa jego kraj oczekuje m.in. surowszych sankcji wobec Rosji.

- Surowsze sankcje, nie w przypadku kolejnej inwazji, ale od samego początku. Następnie, naprawdę trudno jest Ukrainie utrzymać długą granicę, dlatego potrzebujemy dużej armii

- wskazywał Zełenski.

Dodał, że chodzi o armię porównywalną z armią rosyjską, o liczebności do 1,5 mln żołnierzy.

- Potrzebujemy do tego pieniędzy, a to dla nas duży deficyt, wynoszący 40 mld dolarów rocznie. Tak więc - chodzi o pieniądze, a potem o broń, pakiet rakiet dalekiego zasięgu - skwitował.

Żołnierze USA na Ukrainie. Administracja podzielona

W amerykańskiej administracji nie ma jednoznacznego stanowiska wobec wysłania żołnierzy USA na Ukrainę.

JD Vance, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, w wywiadzie dla "Wall Street Journal" wskazał, że USA nałożą na Rosję sankcje i "podejmą potencjalnie działania militarne". jeśli Putin nie zgodzi się na takie porozumienie, które zagwarantuje długotrwałą niepodległość Ukrainy.

Nie wykluczył opcji wysłania amerykańskich wojsk na Ukrainę, gdyby Rosja wykazywała złe intencje w negocjacjach. Użył sformułowania, że taka opcja "leży na stole".

Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, podczas konferencji prasowej w Polsce powiedział z kolei, że "nie uważa, by w ramach negocjacji rozmawiali o amerykańskich żołnierzach na Ukrainie".

- Nie sądzę, by Donald Trump chciał tego. To Europejczycy powinni to rozwiązać i raczej nie będzie żołnierzy USA na Ukrainie

- ocenił sekretarz obrony.

Rachoń: To ma znaczenie dla interesów Polski

Kilka dni temu dyrektor programowy TV Republika Michał Rachoń zwracał uwagę na wypowiedź Trumpa dotyczącą ukraińskich surowców i wskazał, że ma to istotne znaczenie dla interesów Polski.

- Z punktu widzenia naszych interesów, słowa Trumpa w kontekście surowców, mają znaczenie gigantyczne dla tego, co z naszej perspektywy jest kluczowe. Dla Polski kluczowe jest, by Federacja Rosyjska rządzona przez Putina była jak najdalej od polskiej granicy, wspólne interesy między USA a Polską, bądź USA a sojusznikami Polski w tej części. Od czasu doktryny "rurociąg zamiast czołgów" polska myśl niepodległościowa koncentruje się na tym, by uniezależnić się energetycznie od Rosji - mówił Rachoń.

Przypomniał, że już w trakcie kampanii Trump mówił o polityce "drill, baby, drill".

- "Będziemy wydobywać gaz łupkowy, ropę naftową w USA, bo mamy tani produkt, który możemy eksportować, sprzedawać w świat". Dla nas to oznacza, że mamy możliwość czerpania tych surowców skądinąd, a nie od Putina. Dlatego Polska zdecydowała o budowie gazoportu - dodał Michał Rachoń. Zwrócił uwagę na istotny kontekst - ogromnych, największych w Europie, magazynów gazu na Ukrainie, zlokalizowanych w pobliżu granicy z Polską. Media informowały o 13 magazynach o pojemności 32 mld m3. 

- Magazynowanie gazu jest warunkiem handlu gazem na dużą skalę. Skoro USA są zainteresowane surowcami, a mówił o tym Trump, to mówił de facto o tych magazynach. W tej sytuacji, gdy nie ma Nord Stream, Morze Czarne jest w praktyce zamknięte i nie wydaje się, by miało się zmienić, to można zrobić przesył przez Morze Bałtyckie i infrastrukturę, która znajduje się przy samej granicy Polski, a także - przez zabezpieczony szlak od granicy do gazoportu w Świnoujściu, który już teraz ma duże zdolności działania

- podkreślił dyrektor programowy TV Republika.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Donald Trump #Wołodymyr Zełenski

dm