Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Prywata czy polityczna niemożność

Jedno gorsze od drugiego. Prywata – ponieważ stawia się własne interesy nad dobro wspólne.

Jedno gorsze od drugiego. Prywata – ponieważ stawia się własne interesy nad dobro wspólne. Polityczna niemożność – ponieważ bycie we frakcji, w której nic nie można zrobić, jest równoznaczne z błyszczeniem pod żyrandolem i nic więcej.

Kilka dni temu w Brukseli została odrzucona petycja PiS-u o umiędzynarodowienie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. A przecież zaangażowanie zagranicznych ekspertów w śledztwo dotyczące tragedii narodowej jest sprawą fundamentalną. Już od pierwszych dni po katastrofie domagała się tego większość rodzin ofiar, mówili o tym politycy opozycji i obywatele. Było przecież jasne, że rosyjskie śledztwo niczego nie wyjaśni i tylko międzynarodowa komisja zagwarantuje obiektywne zbadanie przyczyn katastrofy. Po dwóch latach śledztwa, po raportach MAK-u i komisji Millera widać, że powołanie takiej komisji jest absolutnie konieczne.

O wadze sprawy świadczy pól miliona podpisów zebranych w tej właśnie sprawie. Wydawało się, że w Brukseli mamy spore szanse, ponieważ petycja złożona przez europosłów PiS-u, mając poparcie wszystkich europosłów EKR (Frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów), przeszła przez prawne sito i trafiła do Komisji Petycji UE. Nadzieje zostały rozwiane w miniony wtorek, gdy petycja została odrzucona głosami m.in. EPP (Europejskiej Partii Ludowej), do której należą europosłowie Platformy Obywatelskiej i FED (Europa Wolności i Demokracji), do której należą europosłowie Solidarnej Polski.

Dziś ci ostatni mówią, że nie mają swojego przedstawiciela w Komisji Petycji i nie mają z tym głosowaniem nic wspólnego. Czyżby? Przecież sami, na własne życzenie opuścili frakcję EKR i przeszli do FED, mówiąc swoim wyborcom, że ta frakcja jest lepsza. Jeżeli europosłowie SP są w grupie, w której nie mają nic do powiedzenia, to jaka jest ich pozycja w Parlamencie Europejskim? Jak mogą reprezentować obywateli, którzy ich wybrali, skoro nie mogą, co było widać podczas wtorkowego głosowania?

Zarzuty, że „europosłowie PiS nie informowali europosłów Solidarnej Polski o postępach w pracach nad projektem petycji i o tym, że będzie ważne głosowanie”, są po prostu śmieszne i nasuwa się pytanie: po co, panowie, jesteście w Europarlamencie, skoro nie wiecie, co się tam dzieje?

Byłam na wysłuchaniu publicznym w sprawie katastrofy smoleńskiej w Brukseli. Nieopodal siedział Tadeusz Cymański z SP, który nie mógł nie słyszeć informacji o tym, że petycja będzie wkrótce głosowana. Być może przeoczył tę informację, ale to nie jest istotne – liczy się efekt. A jaki jest, każdy widzi.

Europoseł PiS-u Ryszard Czarnecki mówił, że za odrzuceniem petycji głosowali m.in. Lena Kolarska-Bobińska i Jarosław Wałęsa z PO, a Tomasz Poręba (PiS) podkreślał, że po raz pierwszy w historii petycja, która miała pozytywną opinię prawną i była podpisana przez tak wielu obywateli, została niedopuszczona z powodów politycznych.

Słuchając tłumaczeń przedstawicieli SP, trudno się z tym nie zgodzić. Tym bardziej że jej lider Zbigniew Ziobro ucieka się do metod, które sam zwalczał – jako pewnik podaje informacje, które zostały przez prorządowe media zmanipulowane. Przykład? Na konferencji prasowej stwierdził, że „mówiąc w kontekście katastrofy smoleńskiej o wojnie z Rosją koledzy z PiS-u nie tylko nie zdobywają poparcia znacznej części Polaków, ale także zniechęcają znaczną część instytucji międzynarodowych i ekspertów, którzy byliby gotowi zaangażować się w jej wyjaśnienie. Zaproszenie do udziału w wojnie, a nie w wyjaśnieniu katastrofy, to najlepszy sposób, by utrudnić poznanie faktów”. Tyle tylko, że z PiS-u nikt nikogo do wojny z Rosją nie zapraszał i jest to wpisywanie się w prorządowy chór.



 



Źródło:

Dorota Kania