- Moim zdaniem było to świadome działanie obliczone na stworzenie problemów (w stosunkach) między Rumunią a Rosją - powiedział szef rumuńskiej dyplomacji w wywiadzie telewizyjnym.
W piątek samolot, którym komercyjnym lotem rosyjska delegacja z Rogozinem na czele leciała z Moskwy do stolicy Mołdawii Kiszyniowa, musiał zawrócić na granicy rumuńsko-węgierskiej i z powodu kończącego się paliwa ostatecznie lądował w Mińsku, po tym gdy na przelot maszyny nad swoim terytorium nie zgodziła się najpierw Rumunia, a następnie podobno Węgry. Rogozin miał się spotkać w Kiszyniowie z prezydentem Mołdawii i liderem separatystycznego mołdawskiego regionu Naddniestrza.
Rumuńskie MSZ potwierdziło w sobotę odmowę przelotu, argumentując, że na pokładzie samolotu znajdował się pasażer z listy osób objętych unijnymi sankcjami. Rogozin, przedstawiciel rosyjskiego prezydenta Władimira Putina ds. Naddniestrza, znajduje się na tej liście w związku z rolą Rosji w konflikcie na Ukrainie.
Władze w Moskwie określiły incydent jako „świadomą prowokację” i „ordynarne antyrosyjskie posunięcie na granicy chuligaństwa międzynarodowego”, żądając od Bukaresztu oficjalnych wyjaśnień. Rogozin w rosyjskiej telewizji ogłosił, że przygotowywane są sankcje wobec osób, które zdecydowały o zakazie przelotu.
Reklama