W drugiej z rzędu edycji Pucharu Polski dojdzie w 1/16 finału do piłkarskiego święta w Łodzi, czyli starcia Widzewa z Legią. Pierwotnie ten klasyk miał się odbyć 30 października, ale został przełożony z powodu koronawirusa w ekipie gospodarzy. Mecz odbędzie się ostatecznie w środę o godz. 17.40.
Spotkanie zostanie rozegrane z dużym opóźnieniem, bez udziału kibiców, ale biorąc pod uwagę tradycje obu klubów i jakość meczów między nimi, na pewno warto było czekać. Bez względu na okoliczności rywalizacja Widzewa z Legią zawsze wzbudza duże emocje, nie tylko w Łodzi i Warszawie. Rok temu faworyt z Łazienkowskiej wygrał po zaciętym spotkaniu 3:2.
Legia to aktualny mistrz kraju, opromieniony niedzielnym zwycięstwem wyjazdowym nad Cracovią 1:0 i awansem na pozycję lidera ekstraklasy. Widzew, który na zwycięstwo nad stołecznym rywalem czeka 20 lat, występuje klasę niżej i radzi sobie w niej przeciętnie. Jednak już rok temu - jeszcze jako drugoligowiec - pokazał, że może napsuć sporo krwi ekipie z Łazienkowskiej.
W poprzednim sezonie widzewiacy - m.in. dzięki rekordowej w skali kraju liczbie sprzedanych karnetów - mieli budżet, którego mogły im pozazdrościć wyżej notowane kluby. W obecnym jest podobnie. Dzięki temu dysponują kadrą z głośnymi nazwiskami. Marcin Robak to przecież były król strzelców ekstraklasy, a z gry w najwyższej lidze znani są też m.in. Mateusz Możdżeń, Łukasz Kosakiewicz, Krystian Nowak, Henrik Ojamaa (mistrz Polski z Legią z 2014 roku), Sebastian Rudol, Wojciech Pawłowski, Daniel Mąka, Patryk Stępiński czy Dominik Kun.
Oba zespoły to nie tylko "odwieczni" rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku. W czerwcu 1997 roku rozegrano w stolicy klasyk, który przeszedł do historii polskiego futbolu. Do 90. minuty gospodarze prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Łodzianie świętowali wówczas drugi z rzędu tytuł mistrza Polski.
Fani Legii też mają co wspominać, choćby spotkanie z 8 czerwca 2004 roku. Rozbity i już zdegradowany z ekstraklasy łódzki zespół przegrał na Łazienkowskiej 0:6, a obrazu klęski Widzewa dopełnił fakt, że jedną z bramek zdobył z rzutu karnego... bramkarz Artur Boruc.
W ekstraklasie oba zespoły zmierzyły się w sumie 68 razy. Legia triumfowała w 31 spotkaniach, w 19 padł remis, a 18 razy górą był Widzew.
Do ostatniego - licząc wszystkie rozgrywki - starcia Widzewa z Legią doszło 30 października 2019 roku, w 1/16 finału Pucharu Polski, na zapełnionym stadionie w Łodzi. Przewaga piłkarska gości nie podlegała dyskusji, ale mecz był emocjonujący. Widzew nie załamał się prowadzeniem Legii 2:0. Między 58. i 73. minutą strzelił dwa gole. Dopiero trafienie Igora Lewczuka w 84. minucie przesądziło o awansie faworyta.
Tym razem braw na pustym z powodu pandemii stadionie nie będzie, co czyni ten klasyk innym niż poprzednie, ale emocji nie powinno zabraknąć. Tradycja zobowiązuje.