10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

VARowa sytuacja w Londynie

Najciekawszą akcją pierwszej połowy w meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów Tottenhamu z Manchesterem City było podyktowanie kontrowersyjnego karnego po analizie VAR. W drugim wtorkowym meczu Liverpool pewnie pokonał FC Porto.

premierleague.com

Tottenham Hotspur niespodziewanie pokonał na swoim nowym stadionie Manchester City 1:0. W Londynie to raczej mistrz Anglii Manchester City uchodził za faworyta i wydawało się, że potwierdzi to już w pierwszym kwadransie.

W 10. minucie strzał Sterlinga wślizgiem w polu karnym blokował obrońca gospodarzy Danny Rose. Piłka uderzyła w jego rękę, a sędzia podyktował rzut rożny.  Jednak otrzymał komunikat od sztabu sędziów VAR i po obejrzeniu powtórki przyznał rzut karny ekipie "The Citizens".

Jednak strzał Argentyńczyka Sergio Aguero w 13. minucie w efektownym stylu obronił Hugo Lloris. Gdyby sędzia był bardzo skrupulatny, to mógł nakazać powtórkę. Francuz w momencie parady był bowiem dwa metry przed linią bramkową. Mógłby jednak sprowokować tym kibiców Tottenhamu do wbiegnięcia na boisko.

Francuski bramkarz nie przepuścił gola z żadnej z trzech "jedenastek" podyktowanych przeciwko Tottenhamowi w 2019 roku.

W 58. minucie z powodu urazu boisko musiał opuścić Harry Kane. Największa gwiazda gospodarzy została nadepnięta przy linii bocznej boiska i od razu została przetransportowana do szatni. Uraz wyglądał dość makabrycznie, więc trudno przewidzieć kiedy Anglik będzie mógł wrócić do gry.

Nawet bez swojego najlepszego strzelca "Koguty" zdołały jednak objąć prowadzenie. W 78. Koreańczyk Son Heung-Min przejął piłkę tuż zanim przekroczyła linię końcową, cofnął się z nią w stronę środka pola karnego i pokonał brazylijskiego bramkarza Edersona uderzeniem lewą nogą.

Był to pierwszy gol Tottenhamu na nowym stadionie w Champions League. "Koguty" zagrały na nim po raz drugi - wcześniej w ekstraklasie pokonały Crystal Palace 2:0. Zwycięzca tej pary w półfinale zmierzy się albo z Ajaxem Amsterdam, albo z Juventusem Turyn.

W Liverpoolu lider angielskiej ekstraklasy podejmował FC Porto i każdy wynik inny niż wygrana gospodarzy byłby niespodzianką. Po kilku odważnych atakach gości "The Reds" przejęli inicjatywę i tak naprawdę pierwsza składna akcja przyniosła im bramkę. Zdobył ją w piątej minucie Gwinejczyk Naby Keita, który miał sporo szczęścia, ponieważ po jego strzale piłka odbiła się od interweniującego obrońcy, co zupełnie zmyliło hiszpańskiego bramkarza Ikera Casillasa.

Wynik ustalił Brazylijczyk Roberto Firmino w 26. minucie, a później spotkanie było już bardziej wyrównane i więcej goli nie padło.

Porto nie zdołało zatem zrewanżować się Liverpoolowi za porażkę w 1/8 finału poprzedniej edycji LM. Wówczas "The Reds" wygrali w pierwszym meczu na wyjeździe 5:0, w rewanżu był bezbramkowy remis.

Jeśli podopieczni niemieckiego trenera Juergena Kloppa utrzymają przewagę, w półfinale zmierzą się z lepszym zespołem pary Manchester United - Barcelona.

Pozostałe dwa mecze tej fazy odbędą się w środę. Tego dnia jedyny Polak pozostający jeszcze w Lidze Mistrzów Wojciech Szczęsny i jego Juventus Turyn zagrają na wyjeździe z Ajaxem Amsterdam, natomiast "ManU" podejmie "Dumę Katalonii" na Old Trafford.

 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Liga Mistrzów #FC Porto #FC Liverpool #Tottenham #Harry Kane #Manchester City

redakcja