Kamil Kiereś nie jest już trenerem pierwszoligowego Stomilu Olsztyn. 44-letni szkoleniowiec zrezygnował ze swojej funkcji. Klub ze stolicy województwa warmińsko-mazurskiego przeżywa ogromne problemy finansowe i organizacyjne.
W opublikowanym na stronie klubu oświadczeniu Kamil Kiereś podsumował swój 10-miesięczny pobyt w Olsztynie. Podziękował wszystkim, którzy współpracowali z nim w tym okresie, a także klubowi "za możliwość realizowania się i nabycia doświadczeń nie tylko w radosnych chwilach, ale też i tych bardzo burzliwych momentach".
Przypomniał, że mimo licznych problemów i pracy w trudnych warunkach drużynie pod jego wodzą udało się w zeszłym sezonie utrzymać w 1. lidze. Ocenił, że była to zasługa dopracowania optymalnego ustawienia taktycznego, dobrego przygotowania fizycznego oraz odpowiedniego nastawienia mentalnego.
W swoim oświadczeniu zwrócił uwagę, że w obecnym sezonie - pomimo wcześniejszych zapewnień o płynności finansowej klubu - okazało się, że "Stomil ma długi i poważne problemy".
"To nas wyhamowało. Mimo, że graliśmy 12 meczów z rzędu na wyjazdach, prezentowaliśmy przyzwoity poziom, byliśmy chwaleni za grę ale drużynie zaczęło brakować skuteczności"
- napisał Kiereś.
Jak przyznał, doszedł do wniosku, że Stomil wyczerpał jego "baterię". "Dzisiaj klub potrzebuje nowej energii oraz świeżego spojrzenia na potrzeby nowego szkoleniowca" - stwierdził.
44-letni Kiereś był trenerem Stomilu od grudnia 2017 roku. Bilans jego pracy w tym klubie to dziewięć zwycięstw, cztery remisy i 16 porażek. W obecnym sezonie zespół z Olsztyna zdobył 10 punktów w 13 meczach.
Olsztyński klub od kilku lat przeżywa finansowe i organizacyjnie zawirowania. Licencję otrzymał w instancji odwoławczej. Celem na obecny sezon - jak zapowiadał Kiereś - miało być wzmocnienie organizacyjnej i sportowej stabilności klubu oraz odbudowa jego wizerunku.