Tyson Fury znokautował Deontaya Wildera w 11. rundzie walki pięściarzy kategorii ciężkiej na gali w Las Vegas i zachował pas mistrza świata WBC. To był niesamowity pokaz boksu i prawdziwa wojna na wyniszczenie.
Trylogia walk pomiędzy Tysonem Fury'm i Deontayem Wilderem dobiegła końca w wielkim stylu w sobotnią noc w Las Vegas. "Król Cyganów" zachował pas mistrza WBC kategorii ciężkiej i status niepokonanego w zawodowych ringach, po tym jak w jedenastej rundzie potężnym prawym sierpowym posłał "Bronze Bombera" na deski.
We witnessed a classic.#FuryWilder3 pic.twitter.com/7Ssgj3lyN8
— Bleacher Report (@BleacherReport) October 10, 2021
Wcześniej kibice obejrzeli niesamowity pokaz boksu na najwyższym poziomie. Dramaturgia pojedynku była trudna do opisania, a Wilder okazał się żywym przykładem tego, co znaczy "serce do walki". Amerykanin od trzeciej rundy i pierwszego nokdaunu słaniał się na nogach. Pomimo tego potrafił dwukrotnie posłać rywala na deski w czwartym starciu i do samego końca był groźny dla Brytyjczyka.
Ostatecznie triumfował jednak Tyson Fury, który w sumie trzykrotnie zmusił sędziego do liczenia oszołomionego po mocarnych ciosach Wildera. W jedenastej rundzie trafiony kilkakrotnie w lewe ucho z którego sączyła się krew "Bronze Bomber" padł po raz ostatni i tym razem nie był już w stanie kontynuować walki.
Wilder i Fury w Las Vegas zmierzyli się po raz trzeci w historii. Pierwsze starcie zakończyło się kontrowersyjnym remisem, rok temu zdecydowanie wygrał "Król Cyganów", który po raz kolejny potwierdził w sobotę, że jest jednym z największych w historii boksu.
Na tej samej gali doszło do rewanżowego pojedynku Adama Kownackiego z Robertem Heleniusem. Fin dominował od pierwszej rundy i wygrał z Polakiem przez TKO w szóstym starciu.