Daniel Andre Tande ma zaledwie 30 lat, ale niedawno ogłosił zakończenie kariery. Jego losy od tego czasu nie układają się jednak pomyślnie. Przyznał, że zarejestrował się jako bezrobotny.
Depresja mistrza skoków narciarskich
Mam tak mało do zrobienia codziennie, że ciężko jest mi wstać z łóżka, a później jak już to zrobię to leżę cały dzień na kanapie. Nie mam żadnych planów, a przyszłość kojarzy mi się z pustką i ciemnością
- powiedział na antenie stacji NRK.
Daniel Andre Tande przyznał też, że zdał sobie sprawę, iż jego szanse na rynku pracy są wyjątkowo małe i pozostało mu tylko nazwisko:
Przez lata kariery mało myślałem o wykształceniu i o tym co będę robił po jej zakończeniu i teraz jestem w kropce.
Wcześniej wyjawił, że cierpi na dysleksję i przez całe życie miał problemy z czytaniem i pisaniem. Do tego stopnia, że nie był w stanie zdawać klasówek i testów, ponieważ nie rozumiał pytań.
Nienawidziłem szkoły i jedynym miejscem, gdzie czułem, że jestem sobą była skocznia narciarska, lecz nie brałem pod uwagę upływu czasu i jak widać kariera nie trwa długo
- dodał.
Federacja narciarska nie pozostawiła go jednak i został włączony do programu ”Neste steg” (następny krok) przy centrum sportu zawodowego Olympiatoppen w Oslo. Program pomaga byłym sportowcom odnaleźć się na rynku pracy po zakończeniu kariery.
30-letni Norweg, który startował w Pucharze Świata od 2013 roku jest mistrzem olimpijskim drużynowo z Pjongczangu (2018) oraz zdobył cztery złote medale mistrzostw świata w lotach narciarskich, trzy drużynowo i jeden indywidualnie. Przyznał, że najważniejszym powodem jego decyzji o zakończeniu kariery były skutki upadku w Planicy przed ponad trzema laty.