Vital Heynen po rozstaniu z męską reprezentacją siatkarzy był przymierzany do stanowiska trenera kobiecej kadry Biało-czerwonych. 52-letni Belg ma jednak dość jasne stanowisko dotyczące konkursu na selekcjonera żeńskiej reprezentacji: "Nie zamierzam wysyłać CV, bo myślę, że to dziś nie jest moją rolą".
Vital Heynen z powodzeniem prowadził polską reprezentację siatkarzy od 2018 roku. Belg wywalczył z Biało-czerwonymi między innymi mistrzostwo świata, ale po nieudanych igrzyskach w Tokio, w których Polacy przegrali ćwierćfinał z Francją, stracił pracę.
Obecnie trwa konkurs PZPS na stanowisko następcy Heynena. Władze siatkarskie poszukują też trenera kadry siatkarek po rozstaniu z Jackiem Nawrockim. Belgijski trener uważa jednak, że taka forma wyboru selekcjonera nie jest dobra.
Kiedy wielkie firmy szukają kogoś na ważne stanowiska, nie dają ogłoszenia i nie pytają: "kto chce zostać dyrektorem", tylko stwarzają profil na podstawie informacji o tym, jakie umiejętności będą kluczowe i na tej podstawie headhunterzy szukają kandydata. Tak powinno dziać się też w Polsce. Bo co jeżeli na każdy może się zgłosić? Przecież gdyby trener reprezentacji Brazylii zgłosiłby się do konkursu, to straciłby pracę w swojej federacji
- stwierdził Heynen w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Belgijski trener uważa, że inaczej sprawa wyglądałaby gdyby PZPS sam zgłosił się do wybranego kandydata, a Polska ma odpowiednią pozycję w siatkarskim świecie, by tak postąpić. Heynen rozwiał również wątpliwości dotyczące swojego udziału w konkursie na trenera kadry kobiet.
Nie zamierzam wysyłać CV, bo myślę, że to dziś nie jest moją rolą. Co do jednego jestem przekonany. Polska powinna mieć żeńską reprezentację na tym samym poziomie, co męska. Macie zawodniczki z potencjałem i szeroką kadrę z której można wybierać. To ciekawy projekt na dłuższą metę
- dodał Heynen.