Piłkarze ręczni Industrii Kielce po dramatycznej rywalizacji z niemieckim Magdeburgiem przegrali po rzutach karnych w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Olbrzymi wpływ na wynik dwumeczu miała decyzja sędziów z końcówki rewanżowego spotkania. "Nie wiem co powiedzieć po tym meczu" - przyznał ze smutkiem drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski.
Kielce wygrały z Magdeburgiem w Hali Legionów jedną bramką. W rewanżu wynik przez długi czas oscylował w okolicach remisu. Na jedenaście sekund przed końcem niemiecki zespół prowadził jedną bramką, ale to Kielce miały piłkę. Gdyby padł gol z awansu do najlepszej czwórki Champions League cieszyłby się mistrz Polski. Doskonałe podanie dostał Karalek, który znalazł się oko w oko z bramkarzem rywali i... wtedy zabrzmiał gwizdek przerywający akcję.
Niestety nie dane nam było wykończyć ostatniej akcji sam na sam z bramkarzem. To była stuprocentowa okazja. Ja uważam, że sędziowie powinni pójść z duchem gry i puścić akcję. Dani, który podawał na koło do Artsema nie był faulowany, sędzia nie musiał używać gwizdka. Niestety to zrobił…
- powiedział Krzysztof Lijewski.
— Industria Kielce (@kielcehandball) May 1, 2024
W efekcie Magdeburg wygrał rewanż 23:22, a kwestię awansu do Final Four Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych rozstrzygały rzuty karne. Te minimalnie lepiej 4:3 wykonywali gospodarze.
Dziękujemy naszym kibicom, pokazali dzisiaj po raz kolejny, że są najlepsi na świecie. Szkoda, walczyliśmy przez 60 minut, ale to nie wystarczyło… Trudno cokolwiek teraz powiedzieć… Za trzy dni mamy mecz Pucharze Polski, musimy wstać i walczyć dalej.
- podsumował Dani Dujshebaev.
Pierwszy mecz 27:26 dla Kielc, awans SC Magdeburg