Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Sport

Real Madryt w finale Ligi Mistrzów

Broniący trofeum piłkarze Realu Madryt zremisowali u siebie z Bayernem Monachium 2:2 (1:1), a w dwumeczu wygrali 4:3 i awansowali do finału Ligi Mistrzów. Całe spotkanie w barwach mistrzów Niemiec rozegrał Robert Lewandowski.

Autor: redakcja

O ile w ubiegłym tygodniu w środę mecz w Monachium, wygrany przez Real 2:1, nie był szczególnie porywający, to w rewanżu emocji nie zabrakło. Oba zespoły postarały się o nie od samego początku. Bayern musiał zdobyć przynajmniej dwa gole, aby myśleć o awansie, i pierwszego uzyskał już w trzeciej minucie.

Wówczas na listę strzelców wpisał się Joshua Kimmich, który do siatki trafił także w pierwszym meczu. Po nie najlepszej interwencji obrońców Realu we własnym polu karnym 23-letni obrońca strzelił celnie z kilku metrów.

Osiem minut później błąd popełniła z kolei defensywa gości, a niepilnowany Francuz Karim Benzema zdobył bramkę po uderzeniu głową. Był to jego 54. gol w karierze w Lidze Mistrzów, jest pod tym względem na piątym miejscu w klasyfikacji wszech czasów.

Kolejne trafienie Francuz dołożył tuż po przerwie. Bramkarz Bayernu Sven Ulreich otrzymał podanie od jednego z partnerów i rzucił się w stronę piłki tak, jak gdyby chciał chwycić ją w ręce. W ostatniej chwili zorientował się, że nie może tego zrobić, a rozpaczliwa próba wybicia nogą nie powiodła się. Benzema dobiegł do piłki i wbił ją do pustej bramki.

Koszmar Ulreicha na Bernabeu - zastępca Manuela Neuera zawinił przy golu - zatytułowała relację z tego meczu niemiecka agencja dpa.

Podarowaliśmy rywalom bramkę, tak samo jak w pierwszym meczu. W półfinale nie może się coś takiego zdarzyć dwa razy. To było szalone spotkanie. Włożyliśmy w nie wszystko. Na koniec zabrakło może odrobiny szczęścia

- stwierdził kapitan Bayernu Thomas Mueller.

Bayernowi udało się doprowadzić do wyrównania w 63. minucie. "Na raty" do bramki trafił James Rodriguez, który uniósł później ręce w przepraszającym geście, ponieważ Kolumbijczyk jest wypożyczony do monachijskiego klubu właśnie z Realu Madryt.

To było jednak za mało. Aby awansować, podopieczni Juppa Heynckesa potrzebowali jeszcze jednego gola. Mimo zmęczenia nie ustawali w atakach, ale większość dośrodkowań była przechwytywana przez Sergio Ramosa lub Francuza Raphaela Varane'a, dobrze też spisywał się kostarykański bramkarz Keylor Navas.

Real zagra w finale Champions League po raz trzeci z rzędu, a czwarty w ostatnich pięciu latach. W ubiegłym roku został pierwszym klubem w sięgającej 1992 roku historii rozgrywek, któremu udało się obronić trofeum.

Jesteśmy bardzo, bardzo dumni. Kiedy gra się duszą i sercem, to przynosi efekty. Możemy patrzeć na finał z optymizmem. Bayern jest silny i naprawdę dał z siebie wszystko. Mecz był bardzo wyrównany

- skomentował kapitan gospodarzy Sergio Ramos.

Podobnie jak w ubiegłym tygodniu, mecz nie udał się ani Lewandowskiemu, ani gwieździe "Królewskich" Portugalczykowi Cristiano Ronaldo. Ten drugi miał stuprocentową szansę w pierwszej połowie, ale mimo braku krycia ze strony rywali w nietrudnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką.

Lewandowski po raz pierwszy w karierze nie wpisał się na listę strzelców w pięciu kolejnych meczach w Champions League.

Już dziś w drugim półfinale zmierzą się AS Roma i Liverpool. W ubiegłym tygodniu w Anglii "The Reds" wygrali 5:2. Finał zaplanowano na 26 maja w Kijowie.

Autor: redakcja

Źródło: niezalezna.pl, PAP