Śląsk Wrocław wygrał 3:2 po ciekawym spotkaniu z Cracovią. Po ostatnim meczu 32. kolejki PKO Ekstraklasy zespół prowadzony przez Vitezslava Lavickę jest na czwartym miejscu w tabeli, a "Pasy" powoli tracą szansę na europejskie puchary. Bohaterem meczu był Przemysław Płacheta.
Cracovia pierwsza zdobyła bramkę, ale Śląsk miał w swoich szeregach Przemysława Płachetę, który zdobył dwa gole i zaliczył asystę. Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, a właściwie właśnie do Płachety. Skrzydłowy wrocławian był w tym okresie bardzo aktywny i uczestniczył praktycznie w każdej akcji ofensywnej swojej drużyny. Piłkarze z Dolnego Śląska posiadali optyczną przewagę, ale brakowało im wykończenia. Najlepszą okazję miał właśnie Płacheta, ale trafił tylko w boczną siatkę.
Później spotkanie się wyrównało i toczyło głównie w środkowej strefie. Ciekawie zrobiło się znowu w ostatnich 10 minutach przed przerwą. Najpierw Płacheta po koronkowej akcji znalazł się w dobrej sytuacji, ale wybrał najgorszą możliwą opcję, bo próbował jeszcze dogrywać piłkę i posłał ją wprost pod nogi obrońców gości.
Przemysław Płacheta potwierdza znakomitą formę 🔥 Wspaniała bramka z lewej nogi pomogła @SlaskWroclawPl zgarnąć komplet punktów ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) June 25, 2020
Zobaczcie #AkcjaMeczu #ŚLĄCRA ⬇ pic.twitter.com/bh8EtlXGjz
Chwilę później gola mogli zdobyć przyjezdni. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Ołeksija Dytiatjewa i tylko refleks Matusa Putnockyego uratował Śląsk. W odpowiedzi Płacheta został powalony w polu karnym, a chwilę później strzelał Robert Pich. W pierwszej sytuacji sędzia uznał, że zawodnik gospodarzy nie był faulowany, a w drugiej Michal Peskovic pewnie złapał piłkę.
Druga połowa zaczęła się od gola dla gości. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego fatalnie się zachowali obrońcy Śląska i Rafael Lopes zupełnie niepilnowany strzałem głową z kilku metrów nie dał szans bramkarzowi rywali.
Wrocławianie po stracie bramki wyglądali na zupełnie rozbitych i nadal atakowała Cracovia. Aż do 60. minuty. Wtedy zawodnicy Cracovii zachowali się jak kilkanascie minut wcześniej Śląsk i zupełnie zapomnieli o Płachecie, który bez problemu, niepilnowany wykończył dośrodkowanie Roberta Picha. Nie minęło 120 sekund i było 2:1. Piłkę w środkowej strefie stracił Sylwester Lusiusz, Płacheta świetnie dograł do Erika Exposito, który jeszcze zakręcił obrońcami gości i mierzonym strzałem nie dał szans Peskovicowi.
Kolejne fragmenty meczu mogły się podobać kibicom, bo praktycznie nie było gry w środku pola, akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą. Groźniejsza wydawała się być Cracovia, ale Śląsk miał Płachetę. Po zagraniu Exposito skrzydłowy gospodarzy uciekł rywalowi i strzałem z pola karnego zdobył swoją drugą, a dla Śląska trzecią bramkę w tym spotkaniu. Cracovia zdołała jeszcze odpowiedzieć jednym golem, ale była to ostatnia akcja meczu i trzy punkty zdobyli wrocławianie.
Śląsk Wrocław - Cracovia Kraków 3:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Rafael Lopes (47-głową), 1:1 Przemysław Płacheta (60), 2:1 Erik Exposito (62), 3:1 Przemysław Płacheta (79), 3:2 Rafael Lopes (90+3-głową)
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Michał Chrapek, Lubambo Musonda, Mark Tamas; Cracovia Kraków: Sylwester Lusiusz, Ołeksij Dytiatjew.
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów: około 6 000.