Fatalne wyniki piłkarskiej reprezentacji Polski w eliminacjach Euro 2024 doprowadziły do dymisji Fernando Santosa. W środę PZPN poinformował o rozstaniu z selekcjonerem. Włodzimierz Lubański - jedna z legend Biało-czerwonych i Górnika Zabrze - w rozmowie z Niezalezna.pl ocenił tę decyzję Cezarego Kuleszy. Lubański mówi również o warunkach, jakie trzeba spełnić, by Polacy awansowali na mistrzostwa Europy.
Janusz Milewski: Kiedy rozmawialiśmy po losowaniu grup eliminacji Euro 2024, to wydawało się, że Biało-czerwoni trafili idealnie. Tymczasem po pięciu meczach zajmujemy przedostatnie miejsce w tabeli, wyprzedzamy tylko Wyspy Owcze, a przed nami są nie tylko Czesi, ale też Albania i Mołdawia...
Włodzimierz Lubański: To niepokojące, dlaczego polski zespół nie może sobie poradzić w tej grupie. To kwestia zarówno drużyny, jak również kierownictwa PZPN, żeby tę sprawę jak najszybciej wyprostować.
PZPN ogłosił dziś rozstanie z Fernando Santosem. Pana dziwi taka decyzja niespełna rok po zatrudnieniu portugalskiego trenera, jeszcze w trakcie eliminacji do mistrzostw Europy?
To próba ratowania sytuacji, ja bym tak to nazwał. Wiadomo, że był bardzo duży nacisk z zewnątrz. Wszyscy byli niezadowoleni z ostatnich występów reprezentacji Polski i to spowodowało taką reakcję PZPN. Dziwię się natomiast, że przed zatrudnieniem Santosa nie przeanalizowano dobrze sprawy. Nie zastanowiono się zbyt dokładnie, czy to najlepszy wybór dla reprezentacji przed startem eliminacji Euro 2024.
Panie Włodzimierzu, czy pan dostrzega jakieś pozytywy wynikające z pracy Santosa z Biało-czerwonymi?
Trudno mi o tym mówić, bo to powinni ocenić ludzie, którzy razem z Portugalczykiem pracowali. Będąc na zewnątrz nie jest łatwo wskazać jakieś pozytywy lub negatywy. Ocenić współpracę z trenerem najlepiej mogą zawodnicy, my natomiast możemy oceniać wyniki tej współpracy, a te są niezadowalające.
Mamy dobrych piłkarzy, grających w dużych europejskich klubach, mieliśmy uznanego trenera. Santos prowadził przecież z sukcesami reprezentacje Portugalii, pracował również z Grekami. Czy da się jakoś logicznie wyjaśnić dlaczego tak nisko notowana drużyna bez żadnych piłkarskich gwiazd, jak Mołdawia jest przed nami w tabeli, a my wyprzedzamy tylko półamatorski zespół z Wysp Owczych?
Warto zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście prawdą jest to, o czym często mówimy, że nasza drużyna narodowa prezentuje tak wysoki poziom piłkarski. Odpowiedzią są wyniki ostatnich meczów, a także gra zespołu. Pomijając fatalne wyniki, chłopcy grali bardzo przeciętnie. Ja nie wiem, czy jest to problem przygotowania, czy jakichś konfliktów wewnątrz drużyny, czy nie ma jedności w tym zespole. Coś doprowadziło do tego, że ten kryzys stał się bardzo poważny.
Za miesiąc gramy z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Za dwa miesiące z Czechami i to będzie już konice eliminacji do Euro 2024. Czy w tak krótkim czasie, z nowym selekcjonerem, ta drużyna może się podnieść i walczyć o awans...
Sam jestem bardzo ciekawy jak zareagują zawodnicy, bo jeżeli nie byli zadowoleni ze współpracy z Santosem, to muszą odpowiedzieć na boisku lepszą grą i wynikami. Możliwe jednak, że problem jest głębszy - polega na tym, że zespół nie prezentuje poziomu, jakiego oczekują wszyscy kibice. Zobaczymy jaki pomysł będzie miał nowy selekcjoner, czy dokona on rewolucji w składzie, czy postawi na tych samych piłkarzy.
My ciągle zmieniamy trenerów. Był Jerzy Brzęczek, był Paulo Sousa, był Czesław Michniewicz, teraz Fernando Santos, a zaraz będzie nowy selekcjoner. Piłkarze natomiast wciąż są ci sami... Może zatem nie tędy droga?
Mogę tylko powiedzieć, to co zawsze powtarzam: trener sam bramki nie strzeli, to muszą zrobić piłkarze. Najważniejsze jest, żeby było porozumienie na linii selekcjoner - zawodnicy. W dobrej atmosferze, przy współpracy skoncentrowanej na wspólnym celu, jakim są zwycięstwa i awans na Euro, możemy oczekiwać dobrej gry i sukcesów. W złej atmosferze i bez nici porozumienia pomiędzy trenerem, a piłkarzami wyników nie będzie.