Legia Warszawa znajduje się w kryzysie. W Ekstraklasie stołeczna ekipa uzbierała raptem 17 punktów w 14 meczach, z których tylko cztery zakończyły się zwycięstwem, przy czym ostatnio 28 września. Do tego Legia odpadła już 1/16 finału Pucharu Polski, którego to trofeum broniła. Natomiast w Lidze Konferencji w trzech meczach warszawianie wywalczyli trzy punkty (wygrana i dwie porażki), co sprawia, że realnym celem są miejsca 9-24 i udział w barażach o 1/8 finału.
Papszun ma odmienić Legię
Nic dziwnego, że po letniej ofensywie transferowej takie rezultaty nikogo przy Łazienkowskiej nie zadowalały. Już 31 października, po pucharowej porażce z Pogonią Szczecin (1:2 po dogrywce), pracę stracił rumuński trener Edward Iordanescu. Zespół objął jego asystent i były zawodnik Legii Inaki Astiz, ale można było przypuszczać, że to rozwiązanie tymczasowe, tym bardziej że gra drużyny i wyniki nie uległy poprawie, a przytrafiła się nawet wstydliwa porażka z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza na własnym stadionie.
Włodarze Legii zdecydowali się na dość sensacyjny ruch i zagięli parol na Papszuna, który od lat - z roczną przerwą - z powodzeniem pracuje w Rakowie i przeprowadził go z 2. ligi do ekstraklasy, a następnie sięgnął po mistrzostwo kraju. W tym sezonie nie brakowało turbulencji, ale ekipa spod Jasnej Góry przyzwoicie spisuje się w Lidze Konferencji, jest w grze o Puchar Polski, a w ekstraklasie po trzech kolejnych zwycięstwach przesunęła się na czwartą lokatę.
Sytuacja Rakowa jest zatem zdecydowanie lepsza niż Legii, która przeżywa deja vu z 2021 roku, choć wtedy było jeszcze gorzej. Z 13 spotkań ligowych warszawska drużyna, która wówczas broniła tytułu, przegrała aż 10 i była przedostatnia w tabeli, a częstochowianie, prowadzeni przez Papszuna, byli na... czwartym miejscu. Stołeczny zespół też uczestniczył w europejskich pucharach, też najpierw zwolniony został trener Czesław Michniewicza, a zastąpił go - jak wszyscy sądzili tymczasowo - Marek Gołębiewski z drużyny rezerw.
Drugie podejście do trenera Rakowa
I niemal dokładnie cztery lata temu - 25 listopada - prezes i właściciel Legii Dariusz Mioduski w wywiadzie opublikowanym na stronie internetowej klubu przyznał oficjalnie, że chce zatrudnić Papszuna.
Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu
- mówił wtedy Mioduski.
Jak wskazywał, „Papszun jest z Warszawy i rozumie, czym jest Legia dla Warszawy i dla kibiców”. Wtedy też Mioduski uważał, że sezon nie jest stracony, a drużyna miała walczyć, by wiosną dalej grać w Europie, co się nie udało.
Wtedy z planów Legii wobec Papszuna nic nie wyszło. W połowie grudnia trenerem został Aleksander Vukovic, który wiosną wydostał zespół z dna tabeli i zakończył rozgrywki na 10. miejscu. Papszun został w Częstochowie - pół roku później cieszył się z drugiego z rzędu wicemistrzostwa kraju i Pucharu Polski, w którego półfinale wyeliminował... stołeczną jedenastkę. Rok później dopiął swego i wywalczył z Rakowem ligowy prymat, po czym zrobił sobie roczną przerwę w pracy szkoleniowej