Meczem z San Marino Łukasz Fabiański zakończył reprezentacyjną karierę. Inny były piłkarz Biało-czerwonych - Jacek Ziober - przyjął tę decyzję z żalem, bowiem sądzi, że właśnie Fabiański powinien być podstawowym bramkarzem reprezentacji Polski. "Żegnam go ze smutkiem" - mówi były zawodnik m.in. ŁKS Łódź i Montpelier.
Jacek Ziober żałuje, że bramkarz angielskiego West Ham United zakończył reprezentacyjną karierę. Jego zdaniem to właśnie Łukasz Fabiański powinien bowiem być numerem 1 w bramce reprezentacji Polski.
Żegnam go ze smutkiem i byłem zdziwiony jego decyzją. Dla mnie Łukasz, choć pozostawał zawsze w cieniu innych, przez te wszystkie lata był pierwszoplanową postacią kadry. To bramkarz z wielkimi umiejętnościami i wielką klasą także jako człowiek. Stojąc w bramce ma wielkie wyczucie, umiejętność ustawienia się, przewidywania. Do tego daje wielką dozę spokoju drużynie. Gdybym jeszcze grał w reprezentacji chciałbym mieć takiego bramkarza za swoimi plecami i dlatego często nie rozumiałem decyzji kolejnych selekcjonerów
– wyjaśnił strzelec ośmiu goli dla drużyny narodowej.
Mimo sobotniego zwycięstwa 5:0 z San Marino Polska nadal zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy I. Swój wyjazdowy mecz z Węgrami wygrała bowiem Albania (1:0), która ma punkt przewagi nad Biało-czerwonymi. Z tym rywalem zespół Sousy zagra we wtorek w Tiranie.
Jak zauważył Ziober, to będzie pojedynek o "być albo nie być" Polaków w barażach o przyszłoroczne mistrzostwa świata. Przegrana obniży szanse do minimum, ale zwycięstwo postawi biało-czerwonych w bardzo dobrej sytuacji na finiszu eliminacji.
Wygrana z San Marino szybko przejdzie do historii, bo sytuacja w tabeli sprawiła, że we wtorek zagramy kluczowy mecz eliminacji. Szykuje się bardzo ciężka przeprawa, bo już w Warszawie drużyna z Bałkanów pokazała, że potrafi grać w piłkę i być bardzo groźna. W Tiranie chciałbym zobaczyć kadrę z czasów trenera Adama Nawałki. Nie chodzi o osobę szkoleniowca, lecz postawę reprezentacji, która wychodziła na mecze z dużą wiarą w swoje umiejętności i umiała wygrywać spotkania o dużą stawkę. Widziałem to w starciu z Anglią, które pokazało, że potrafimy podjąć walkę, grać mądrze, wykorzystać każde dobre podanie i mieć plan na mecz
– przekonywał wychowanek ŁKS Łódź.
W jego opinii kluczem do sukcesu z Albanią będzie cierpliwość, wyrachowanie i skuteczność, dzięki której Polacy zwyciężyli we wrześniu z tym przeciwnikiem na Stadionie Narodowym (4:1).
Albańczycy zmienili swój styl gry, ale nie pozbyli się "gorącej głowy", co musimy wykorzystać. To będzie zupełnie inny mecz niż z San Marino, gdzie musieliśmy męczyć się w ataku pozycyjnym, do którego nie jesteśmy stworzeni. W Tiranie to gospodarze będą operować piłką, zapewne rzucą się do ataku. I oby zrobili to "na hurra". Dajmy im się trochę wyszaleć, brońmy się mądrze i czekajmy na swoje szanse po szybkich kontratakach. Przecież to one dały nam wysokie zwycięstwo w Warszawie i dlaczego mamy tego nie powtórzyć?
– wskazał Ziober.
Zdaniem byłego piłkarza m.in. francuskiego Montpellier i hiszpańskiej Osasuny Pampeluna, reprezentacja Polski we wtorek zwycięży jedną bramką – 1:0 lub 2:1.