Nawet arbiter meczu Bayernu Monachium z Augsburgiem był pod wrażeniem wyczynu Roberta Lewandowskiego. Tylko tak można wyjaśnić, jak Polak uniknął kary zawieszenia. Bowiem po pobiciu rekordu Gerda Muellera... "Lewemu" należała się żółta kartka.
Doświadczony sędzia Markus Schmidt ewidentnie postanowił przymknąć oko po strzeleniu 41. gola w sezonie przez Roberta Lewandowskiego. Polak w ostatniej akcji meczu z Augsburgiem pokonał Rafała Gikiewicza i pobił wynik Gerda Muellera z sezonu 1971/72. Uradowany ściągnął koszulkę i pobiegł do narożnika boiska, gdzie razem z całym zespołem Bayernu cieszył się ze swojego osiągnięcia.
Robert Lewandowski has scored his 41st Bundesliga goal, surpassing Gerd Müller’s mark from 1971-72 to set a new single season goalscoring record. #FCBFCA
— Home Bayern (@_HomeBayern) May 22, 2021
This celebration 🔥🔥🔥🔥 pic.twitter.com/2aPpFcXeHo
Zgodnie z przepisami zdjęcie trykotu karane jest żółtą kartką, a sędziowie zazwyczaj bardzo skrupulatnie egzekwują to prawo. Nawet wobec największych gwiazd futbolu nie ma tutaj żadnego wyjątku. 47-letni Schmidt okazał się jednak łaskawy dla Polaka i chwilę po strzeleniu rekordowej bramki zakończył mecz, a o upomnieniu dla Lewandowskiego nawet nie pomyślał.
Żółta kartka w tym wypadku miałaby poważne konsekwencje - byłaby bowiem piątą w tym sezonie dla napastnika Bayernu i oznaczała karne zawieszenie na jeden mecz, które wykluczyłoby "Lewego" z inauguracji następnego sezonu Bundesligi.