Bayern Monachium przegrywał w niedzielnym spotkaniu z czerwoną latarnią Bundesligi, ale po zrywie w drugiej połowie mistrzowie Niemiec pokonali ostatecznie Greuther Furth 4:1. Dwie bramki zdobył Robert Lewandowski
Robert Lewandowski uratował Bayern Monachium przed kompromitacją w meczu z ostatnią drużyną ligi. Ostatnie tygodnie nie są dla Bawarczyków udane, ale po wpadkach z VfL Bochum i RB Salzburg, w niedzielę nadarzyła się doskonała okazja do poprawy nastrojów. Przynajmniej tak się wydawało, bo mistrzowie Niemiec zmierzyli się na swoim stadionie z ostatnią drużyną Bundesligi.
Tymczasem do przerwy to piłkarze Greuther Furth cieszyli się z prowadzenia. Branimir Hrgota mocno uderzył z rzutu wolnego, a Marcel Sabitzer fatalnie odbił piłkę kolanem i zmylił bramkarza Svena Ulreicha. Ta sytuacja podziałała na gospodarzy niczym płachta na byka.
Lewandowski potrzebował zaledwie pół minuty, by po wznowieniu gry po przerwie doprowadzić do wyrównania. Polak na jednym golu nie poprzestał. W 82. minucie po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego Niklas Sule odegrał do najlepszego napastnika świata, a ten doskonale uderzył głową.
W międzyczasie własnego bramkarza pokonał Sebastian Griesbeck, a już w doliczonym czasie gry gola dołożył Eric Maxim Choupo-Moting i Bayern wygrał ostatecznie 4:1. Bawarczycy utrzymali się na prowadzeniu w Bundeslidze, a Lewandowski pewnie zmierza po kolejną koronę króla strzelców. Dotychczas Polak strzelił w lidze 28 bramek.