Sobotni mecz siedemnastej kolejki PKO BP Ekstraklasy Piast Gliwice – Puszcza Niepołomice trwał tylko 15 minut. Żaden gol nie padł. Z powodu obfitych opadów śniegu gry nie dało się kontynuować, mimo wysiłków służb porządkowych.
Mimo fatalnej pogody na trybunach zasiadło 2989 kibiców. Przyjechali też sympatycy gości. Spiker ostrzegał przybyłych, że na widowni jest bardzo ślisko, a w razie upadku można skorzystać z pomocy służb medycznych.
Od rana na gliwickim stadionie trwała walka z padającym od piątku śniegiem. Udało się o tyle, że mecz się rozpoczął planowo. Piłkarze przed pierwszym gwizdkiem musieli pomóc w przeniesieniu zasypanej śniegiem dużej płachty reklamowej leżącej na środku boiska. Dzieci odpowiedzialne za to nie poradziły sobie same.
Linie zostały wyznaczone na czerwono, od początku w użyciu były pomarańczowe piłki. Zawodnicy głównie walczyli o... utrzymanie się na nogach. W ciągu kwadransa gry żadnych sytuacji podbramkowych nie udało się stworzyć.
W 15. minucie sędzia Patryk Gryckiewicz z Torunia zaprosił piłkarzy do szatni i zarządził odśnieżanie murawy. Niewiele to dało. Po kilkunastu minutach arbiter w towarzystwie szkoleniowców obu ekip zlustrował stan boiska i zadecydował o przerwaniu spotkania.
Kończ. To nie ma sensu
– słychać było z trybun.
"Proszę państwa, dziś niestety z futbolem wygrała zima" - żegnał widzów spiker.