Maciej Skorża, od soboty trener piłkarzy Lecha Poznań, odbył trudną rozmowę z Tymoteuszem Puchaczem. Piłkarz "Kolejorza" po spotkaniu z Legią Warszawa przed kamerami Canal Plus przyznał, że uzgodnił już warunki kontraktu z Unionem Berlin. "W profesjonalnej piłce takie deklaracje nie powinny mieć miejsca" - stwierdził Skorża.
Powrót Skorży do Poznania to bez wątpienia jedno z najciekawszych wydarzeń w polskim futbolu w ostatnich dniach. W końcu Skorża to obecnie najbardziej utytułowany trener pracujący w Ekstraklasie, a Lech wciąż uznawany jest za czołowy klub w Polsce, choć akurat obecna - jedenasta - pozycja w tabeli tego nie odzwierciedla.
Opiekun lechitów nie chciał zbyt daleko wybiegać w przyszłość i wypowiadać się na temat ewentualnych transferów czy powrotów z wypożyczeń. Wierzy, że zespół nie będzie osłabiony pod sezonie. Nawiązał natomiast do sytuacji z Tymoteuszem Puchaczem, który po meczu z Legią poinformował w rozmowie z Canal Plus, że uzgodnił szczegóły indywidualnego kontraktu z Unionem Berlin, do którego miałby przenieść się latem tego roku.
Nie ukrywam, że dzień rozpocząłem od bardzo trudnej rozmowy z Tymkiem. Spytałem, patrząc mu prosto w oczy, czy ja na niego mogę liczyć w tym sezonie. Nie chcę mieć w szatni zawodników, którzy się wahają, którzy myślami są gdzieś indziej. Jestem zaskoczony taką sytuacją, w profesjonalnej piłce takie deklaracje nie powinny mieć miejsca. Wyjaśniliśmy sobie wszystkie rzeczy. Jestem przekonany, że Tymek w tych sześciu najbliższych meczach i kolejnych spotkaniach następnego sezonu będzie dawał z siebie wszytko w barwach Lecha Poznań
- skomentował Skorża.
Szkoleniowiec kontrakt oficjalnie podpisał w sobotę, dzień przed spotkaniem z Legią Warszawa. Drużynę w meczu z liderem Ekstraklasy oglądał jednak z trybun, a nie z ławki trenerskiej. Jak zaznaczył, przejmowanie nowej roli praktycznie z marszu nie miało sensu.
To nie jest tak, że ja nie chciałem. Rozmowy z klubem rozpocząłem po odejściu Darka Żurawia, a więc dość późno i one też długo trwały. Po tych doświadczeniach z 2015 roku musieliśmy pewne rzeczy z władzami klubu jeszcze raz przerobić, ustalić. Zastanowić się, co wtedy nie poszło, tak żeby uniknąć pewnych historii teraz. Szczegóły zostały dopięte w sobotę rano. Natomiast mam ogromny szacunek do tego, co sztab zrobił w tym ostatnim mikrocyklu. Myślę, że wykonali świetną pracę i drużyna zagrała dobry mecz.
Skorża doskonale zdaje sobie sprawę, że pracy w Lechu towarzyszy ogromna presja i duże oczekiwania. Te będą w kolejnym sezonie bardzo duże, bowiem klub w przyszłym roku będzie świętować 100-lecie istnienia. Jak zapewnił, jest przygotowany na takie wyzwanie.
Przez wiele lat mieszkałem w Poznaniu i wiem, jak ważny Lech jest dla mieszkańców Wielkopolski. Wiem, jakie są oczekiwania i jaka radość po sukcesach. Chciałbym jeszcze raz tego doświadczyć. To, że będę prowadził klub w sezonie, gdy będzie on świętował 100-lecie istnienia, to też taka dodatkowa nobilitacja oraz impuls, by stworzyć jak najlepszy zespół. Ja lubię pracować pod presją, bo wiem, że wtedy daję z siebie jeszcze więcej.
Nowy opiekun wciąż jeszcze aktualnego wicemistrza kraju nie ukrywa, że w przyszłym sezonie chce walczyć o najwyższe cele, choć słowo "mistrzostwo" nie padło z jego ust. Nie chce natomiast skreślać jeszcze obecnych rozgrywek. Jak przyznał, wierzy, że jego drużyna będzie walczyć do końca sezonu o awans do europejskich pucharów.