Drużynę gospodarzy prowadził po raz pierwszy tymczasowy trener Janusz Góra, który zespół przejął po zwolnieniu Dariusza Żurawia, a jeszcze przed rozpoczęciem pracy przez Macieja Skorżę. Skorża ma za sobą sukcesy zarówno jako trener Lecha, jak i Legii. W obu klubach pracował także opiekun Legii Czesław Michniewicz.
Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, pomimo zaangażowania obydwu drużyn. Najlepiej wyglądał zawodnik Legii Luquinhas, ale zarówno jemu, jak i innym kolegom nie udało się pokonać bramkarza Lecha. Niewiele wychodziło również z nielicznych ataków Kolejorza.
Cztery minuty po wznowieniu gry piłka niczym na stole bilardowym odbijała się w polu karnym "Lechitów", ale żaden z zawodników Legii nie oddał groźnego strzału. Pierwszą dobrą okazję miał Lech w 52. minucie, kiedy po wrzutce Tiby głową uderzał Ishak, lecz uderzył prosto w Artura Boruca. W kolejnych minutach Legia wciąż prowadziła grę, ale kolejny groźny strzał mieli znów gospodarze. W 67. minucie płaski strzał przy słupku Daniego Ramireza wybił dobrze interweniujący Boruc.
W 72. minucie po świetnym podaniu Filipa Mladenovica trafiło do Tomasa Pekharta, jednak czeski snajper znajdował się na niewielkim spalonym i sędzia bramki nie uznał. Mimo kolejnych prób widzowie oglądający mecz w telewizji (bo trybuny były zajęte) bramek nie zobaczyli. Na największe uznanie zasługują obrońcy i bramkarze obydwu zespołów, którzy umiejętnie wykluczali z gry napastników rywali.
Lech Poznań - Legia Warszawa (0-0)
Lech Poznań: van der Hart - Satka, Salamon, Milic, Kamiński (61. Skóraś), Karlstroem, Tiba, Kvekveskiri, Puchacz - Ishak, Ramirez (80. Sykora).
Legia Warszawa: Boruc - Szabanow (57. Wszołek), Wieteska, Jędrzejczyk - Mladenovic, Andre Martins, Slisz, Juranovic - Luquinhas, Pekhert, Kapustka.