Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Legia zmierza do Ligi Mistrzów wolnym krokiem. Mistrz Polski wyszarpał awans w meczu z Florą Tallinn

Legia Warszawa pokonała 1:0 Florę Tallinn w rewanżowym meczu drugiej rundy eliminacji piłkarskiej Champions League. Mistrz Polski w Estonii nie zachwycił, ale wywalczył awans. Kolejnym rywalem Legionistów będzie chorwackie Dinamo Zagrzeb.

Piłkarze Legii Warszawa mieli dużo problemów z Florą Tallinn w eliminacjach Champions League
Piłkarze Legii Warszawa mieli dużo problemów z Florą Tallinn w eliminacjach Champions League
fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Legia Warszawa w drugiej rundzie eliminacji piłkarskiej Champions League trafiła na estońską Florę Tallinn. Wydawało się, że o łatwiejszym rywalu mistrz Polski mógłby tylko pomarzyć, chociaż trener Czesław Michniewicz jakby przeczuwał problemy i przed spotkaniem na Łazienkowskiej zaznaczał, że "piłka uczy pokory".

Faktycznie na Łazienkowskiej Legioniści odrobili trudną lekcję i wystawili odporność nerwową swoich kibiców na dużą próbę, zwycięską bramkę na 2:1 zdobywając dopiero w doliczonym czasie gry. Na domiar złego ciężkiej kontuzji doznał Bartosz Kapustka, który tak cieszył się ze strzelonego Florze gola, że uszkodził więzadła w prawym kolanie i w tym roku w piłkę już nie zagra.

Rafael Lopes - autor decydującego trafienia przed tygodniem - zapewniał jednak, że Legia do rewanżu w Estonii jest doskonale przygotowana:

Po pierwszym meczu wiemy, że Flora to bardzo dobra drużyna i musimy być uważni. Sztab właściwie nas do tej konfrontacji przygotował. Oczywiście na boisku nie da się wszystkiego przewidzieć, przykładem była kontuzja Bartka Kapustki. Jesteśmy silną grupą i dobrą drużyną, jesteśmy gotowi do tego spotkania.

Legia nie zachwyca, ale gra dalej

Wbrew tym deklaracjom początek meczu w Estonii nie napawał optymizmem. Legia niczym specjalnym nie imponowała, a w 25. minucie to rywale powinni prowadzić. Desperacka interwencja Mateusza Wieteski tuż przed bramką Artura Boruca powstrzymała Rauno Sappinena przed wepchnięciem piłki do siatki, a kilka sekund później groźnie głową uderzył Marten Kuusk.

Po tych sytuacjach piłkarze Legii zaczęli odzyskiwać kontrolę nad wydarzeniami na murawie. Swoje okazje do otworzenia wyniku mieli Wieteska i Lopes, ale w pierwszej połowie gole nie padły. Wystarczyło jednak tylko spojrzeć na wściekającego się na obrońców Boruca, by zrozumieć, że mistrz Polski ze słabiutką drużyną Flory ma spore kłopoty.

W 65. minucie Estończycy zdobyli gola, ale Legię uratował arbiter, który odgwizdał pozycję spaloną. Trzeba jednak przyznać, że gdyby w Tallinnie był VAR, to decyzja sędziego mogłaby zostać zmieniona. Podziałało to na piłkarzy z Warszawy jak płachta na byka. Wreszcie dobrze dośrodkował Josip Juranović i z bliska żadnych szans bramkarzowi nie dał Lopes. Wynik nie uległ już zmianie. "Wojskowi" pokonali drugą przeszkodę w europejskich pucharach, ale trener Michniewicz ma o czym myśleć.

Legia w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zmierzy się z Dinamem Zagrzeb. Chorwacki zespół okazał się lepszy w dwumeczu od trenowanej przez doskonale znanego na Łazienkowskiej Heninga Berga - cypryjskiej Omonii Nikozja.

Flora Tallinn - Legia Warszawa 0:1

Bramki: R. Lopes 67'

Pierwszy mecz 1:2, awans do trzeciej rundy eliminacji Champions League - Legia.

 



Źródło: niezalezna.pl

#piłka nożna #Liga Mistrzów #Champions League #Legia Warszawa

Janusz Milewski