W czwartek na konferencji prasowej Zbigniew Boniek poinformował, że piłkarską reprezentacje Polski poprowadzi Paulo Sousa. Portugalczyk, który na stanowisku zastąpił Jerzego Brzęczka nie zrobił tego raczej dla pieniędzy. Tomasz Włodarczyk dotarł do informacji o zarobkach nowego selekcjonera i te są dość zaskakujące.
50-letni Paulo Sousa w sierpniu ubiegłego roku rozstał się z Girondins Bordeaux. W klubie francuskiej Ligue 1 mógł liczyć na pensje wynoszącą ponad milion złotych miesięcznie. Jak podaje portal "meczyki.pl" w Polsce nowy selekcjoner zarobi zdecydowanie mniej. Konkretnie około 240 tysięcy złotych, co ma być porównywalne z wynagrodzeniem poprzedniego zagranicznego trenera Biało-czerwonych - Leo Benhakkera.
Paulo Sousa od trzech tygodni rozmawiał o pracy selekcjonera Polski.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) January 22, 2021
Będzie zarabiał na poziomie Leo Beenhakkera. Największa kasa do podniesienia z boiska.
Już wziął numer do Roberta Lewandowskiego. Pierwsza misja - rozmowa z kapitanem.
Kulisy:https://t.co/2blR8dsiRu
Wynagrodzenie Sousy może wzrosnąć, ale jest to uzależnione od osiąganych wyników. Portugalczyk ma prowadzić reprezentację w eliminacjach mistrzostw świata, które Polacy rozpoczną już 25. marca spotkaniem z Węgrami. W czerwcu Biało-czerwonych czeka natomiast piłkarskie EURO. W rozmowie z "Łączy nas piłka" Sousa wspomniał, jakie cele postawił przed nim Boniek:
Prezes wyjaśnił, czego oczekuje od reprezentacji narodowej. Głównym zadaniem jest to, żeby drużyna grała bardziej ofensywnie. Trochę o tym rozmawialiśmy, ponieważ to cechowało moją grę w przeszłości, moje ambicje. Jeśli chodzi o jakość, uwielbiam widzieć, jak moi zawodnicy wykonują założenia, jakie przed nimi stawiam. Moim osobistym celem jest wygranie każdego meczu.