Grzegorza Latę irytują opinie, że Robert Lewandowski z szacunku dla Gerda Muellera nie powinien strzelać kolejnych goli w tym sezonie Bundesligi. Polski piłkarz ma w sobotę okazję poprawić legendarne osiągnięcie "Bombera" sprzed niemal pół wieku. "Rekordy są po to, żeby je łamać" - powiedział w rozmowie z "Niezależna.pl" król strzelców Mistrzostw Świata z 1974 roku.
Grzegorz Lato miał okazję grać przeciwko słynnemu niemieckiemu napastnikowi między innymi na Mistrzostwach Świata w 1974. Wówczas polski napastnik został królem strzelców z siedmioma golami, a drużyna "Orłów Górskiego" sięgnęła po brązowy medal.
To był typowy łowca goli, jak Robert Lewandowski, egzekutor. Nazywano go królem szesnastki, niektórzy mówili nawet, że był królem piątki
- wspomina Lato Gerda Muellera.
W sobotę Bayern Monachium w meczu ostatniej kolejki Bundesligi zmierzy się z Augsburgiem. Dla Lewandowskiego będzie to okazja by zostać samodzielnym liderem, jeżeli chodzi o liczbę bramek strzelonych w Bundeslidze w jednym sezonie. Obecnie Polak dzieli rekord wszech czasów z Muellerem, który w sezonie 1971/72 zdobył czterdzieści goli.
Były piłkarz i prezes PZPN z irytacją reaguje na sugestie, że Lewandowski powinien zrezygnować z poprawienia epokowego wyniku Muellera. "Ciekawe co by powiedzieli Niemcy, gdyby on był Niemcem, a nie Polakiem".
To jest sprawa sportowa. Po to są rekordy, żeby je łamać. Lewandowski ma wyjść na boisko i grać normalnie. Strzeli bramki, to będzie dobrze. Nie strzeli, a drużyna wygra, też będzie dobrze
- dodał Lato i podsumował:
Lewandowski jest teraz naszym najlepszym zawodnikiem i trzeba mu kibicować. Zresztą już dawno pobiłby ten rekord, gdyby nie kontuzja.