W niedzielę Polska zmierzy się z Francją w meczu 1/8 finału Mistrzostw Świata w Katarze. Biało-czerwonych czeka bardzo trudne zadanie, ale nie ma już nic do stracenia. Trzeba zagrać odważniej, jak w poprzednich meczach. Być może warto wrócić pamięcią do starcia sprzed 22 lat z naszpikowaną gwiazdami Francją i tego, co piłkarze... usłyszeli wówczas przed meczem.
Francja to jedna z największych piłkarskich potęg na świecie, aktualni mistrzowie globu, posiadający w swoim składzie wielu znakomitych piłkarzy. Ale historia pokazuje, że potrafiliśmy nawiązać z nimi walkę. Pewną analogię budzi mecz towarzyski z 2000 roku, kiedy to biało-czerwoni w Paryżu, w "jaskini lwa", zagrali z aktualnymi wówczas mistrzami świata z 1998 roku. Była to drużyna absolutnie najlepsza na świecie, a kilka miesięcy po tym meczu zdobyła też mistrzostwo Europy.
Ale Polacy nie przestraszyli się trójkolorowych. Mimo, że gospodarze mieli dużą przewagę, to w bramce świetnie spisywał się Jerzy Dudek. Polacy wyprowadzali groźne kontry, a przed szansami na bramkę stawali Karwan, Reiss, Świerczewski czy Krzynówek. Skończyło się porażką 0:1 po golu Zidane'a w 88. minucie, lecz Polacy pozostawili po sobie dobre wrażenie. Biorąc pod uwagę różnicę klas, jaka wówczas dzieliła obie ekipy, kadra Jerzego Engela napsuła sporo krwi drużynie, w której grał aktualny selekcjoner Francuzów Didier Deschamps.
Z meczem wiąże się też ciekawa anegdota, którą wielokrotnie opowiadał komentujący jutrzejszy mecz Mateusz Borek. Selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Enegel miał wyjść do toalety, a w tym czasie jeden z członków sztabu Dariusz Śledziewski rozpisał na tablicy reprezentację Francji i postanowił krótko scharakteryzować każdego z zawodników, a wówczas legend w drużynie Tricolores nie brakowało.
Panowie... Francja. Co ja Wam powiem. Mistrzowie Świata, Mistrzowie Europy. Barthez - doświadczenie, fenomenalna gra, prowadzenie piłki. Prawa obrona... Thuram, no co Wam będę mówił, panowie, to jest maszyna, to jest gościu, technika. Środek obrony. Blanc, oczywiście Blanc rozegranie, Desailly skała! Kałuża, nawet do niego nie skacz bo nie ma, nie ma sensu. Lewa obrona, Lizarazu, no przecież to jest TGV. Jak on się rozpędzi to jedzie linia-linia, z dorzutką. Zidane? No panowie no co ja Wam no, no nie ma co podchodzić na dwa metry, bo to jest ośmieszenie, z kanałem, przejście zewniakiem. No z przodu... Henry? Henry'ego to nawet w ogóle nie próbujcie wychodzić, łapać na spalonego, bo nie ma szans.
Trzeba przyznać, że nie brzmiało to dobrze. Polacy mieli za chwilę wyjść w obecności 75 tysięcy widzów, by zmierzyć się ze światową potęgą. Ale wtedy do szatni wrócił Jerzy Engel. Zobaczył rozpisane na tablicy nazwiska i zaczął mówić.
- Panowie, Francja to jest przeszłość. Thuram - przecież on już w ogóle bez zwrotności, bez zdrowia. Blanc, tylko wystarczy nacisnąć. Desailly, no niby jest silny ale spokojnie, spierasz się zanim wystawi rękę. No Zidane? No Zidane jest dobry, to trzeba na niego uważać
- mówił Engel.
Okazało się, że selekcjoner tchnął nowego ducha w drużynę, która nie przestraszyła się plejady gwiazd. Co prawda mecz skończył się porażką, ale Francuzi, którzy liczyli na łatwą robotę, natrudzili się i zwycięską bramkę strzelili w 88. minucie dzięki indywidualnemu popisowi Zidane'a po strzale z rzutu wolnego.
Czy z powyższego doświadczenia mogą skorzystać także polscy piłkarze przed niedzielnym meczem w 1/8 finału MŚ? Jak najbardziej. Francji, nawet naszpikowanej gwiazdami, nie ma co się bać. Jeżeli biało-czerwoni podejdą do meczu z odwagą, może być dobrze.
"Wszyscy wierzymy, że stać nas na walkę z reprezentacją Francji i awans" - powiedział Piotr Zieliński przed niedzielnym pojedynkiem polskich piłkarzy z obrońcami tytułu w 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze. "My też mamy dobrą drużynę" - dodał 28-letni pomocnik kadry narodowej.
Wewnątrz naszej drużyny jest dobra atmosfera, odpowiednie nastawienie do tego meczu. Wszyscy wierzymy, że stać nas na to, żeby powalczyć z reprezentacją Francji. I żebyśmy to my awansowali do ćwierćfinału. Zrobimy wszystko, aby tak się stało
"Nie czujemy presji przed meczem z Francją. To fantastyczne, że możemy zagrać z mistrzem świata, a awans byłby spełnieniem naszych marzeń" - podkreślił z kolei Arkadiusz Milik. Pod presją są za to Francuzi, bo ich ewentualna porażka z Polską, byłaby kompromitacją.
"Polska drużyna bardzo dobrze broni, lubi to, kocha to. Ale to nie wszystko. W ofensywie Polacy to waleczny zespół, którego rdzeń tworzą doświadczeni zawodnicy. Musimy ograniczyć wpływ Roberta Lewandowskiego. Im mniej piłek otrzyma, tym mniej będzie groźny. To piłkarz inteligentny, świetny technicznie, bardzo dobrze grający ciałem. Najmniejsza piłka w jego stronę może być niebezpieczna" - ocenił selekcjoner francuskiej kadry Didier Deschamps na spotkaniu z dziennikarzami. I niech ta presja z nimi pozostanie jak najdłużej!