Publikacja zamieszczona w poniedziałkowy wieczór przez prezesa PZPN Cezarego Kuleszę na twitterze jest szeroko komentowana przez portugalskie media. Na zdjęciu towarzyszy mu Fernando Santos, którego pojawienie się w Warszawie wywołało zaskoczenie... w Portugalii.
Do zobaczenia jutro na konferencji na @PGENarodowy! pic.twitter.com/cJVk8chP3i
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) January 23, 2023
Komentatorzy z tego kraju twierdzą, że władze polskiego związku nie zraziły się niespodziewanym odejściem po zaledwie 11 miesiącach na czele kadry biało-czerwonych Paulo Sousy. Portugalczyk w grudniu 2021 r. niespodziewanie przed barażami do mundialu w Katarze zrezygnował z funkcji selekcjonera, aby przyjąć pracę na stanowisku szkoleniowca brazylijskiego klubu Flamengo Rio de Janeiro, z której zresztą dość szybko wyleciał.
Według telewizji TVI władze polskiego związku na finiszu poszukiwań nowego trenera stawiały na któregoś z dwóch Portugalczyków: Paulo Bento i Fernando Santosa.
- Władze PZPN prowadziły zaawansowane rozmowy z Bento, ale do podpisania umowy nie doszło
- poinformowała TVI zaznaczając, że pochodzący z Lizbony szkoleniowiec, który wcześniej prowadził reprezentacje Portugalii i Korei Południowej, nie osiągnął porozumienia z polską stroną.
"Fernando Santos jest stanowczym człowiekiem kompromisu" - powiedział na wiadomość o wyborze portugalskiego szkoleniowca na selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski były trener drużyny narodowej Jacek Gmoch. Jego zdaniem, Santos potrafi określić cel i go realizować.
- Śledziłem jego ponad dziesięcioletnią pracę w greckich klubach. Jest mi jednak smutno, że Polak nie jest selekcjonerem reprezentacji narodowej i nie trenuje rodaków. Mam nadzieję, że dwaj wybitni trenerzy drużyn młodzieżowych zostaną dopuszczeni do jego sztabu
- powiedział 84-letni Gmoch.
Jaki będzie sztab Santosa? Według wydawanego w portugalskiej stolicy dziennika "A Bola" w sztabie reprezentacji Polski znajdzie się kilku byłych współpracowników Santosa, m.in. Joao Carlos Costa, Ricardo Santos oraz Justino. W skład ekipy trenerskiej dowodzonej przez Santosa może, zdaniem portugalskiej gazety, wejść również były obrońca reprezentacji Polski Łukasz Piszczek.
Fernando Santos. Kim jest nowy selekcjoner reprezentacji Polski?
Jako piłkarz Fernando Santos występował na pozycji obrońcy. Profesjonalną karierę zakończył jednak dość szybko i poświęcił się nauce. Zdobył tytuł inżyniera na Politechnice Lizbońskiej. Futbol traktował jako hobby, a warsztat trenerski szlifował czytając książki. Gdy miał 32 lata, został szkoleniowcem w ówczesnym trzecioligowym klubie Estoril. Spędził w nim siedem sezonów i wprowadził go do ekstraklasy.
Dopiero w 1998 roku, kiedy objął posadę w FC Porto, całkowicie zrezygnował z pracy wykonywanej zgodnie z wyuczonym zawodem. Już w pierwszym sezonie świętował ze "Smokami" mistrzostwo kraju, w dwóch kolejnych latach sięgnął z tą drużyną po Puchar Portugalii.
Choć pochodzi z kraju, w którym ofensywną grę bardzo się ceni, to świetnie odnalazł się w defensywnie usposobionej Grecji. Pracował łącznie przez prawie osiem lat w tamtejszych klubach, a w lipcu 2010 roku objął reprezentację tego kraju. Miał zadowalające wyniki. Na otwarcie Euro 2012 zremisował z Polską 1:1, później uległ Czechom 1:2 i wygrał z Rosją 1:0. W ćwierćfinale przegrał z Niemcami 2:4. Natomiast w MŚ 2014 odpadł w 1/8 finału po rzutach karnych z Kostaryką.
W 2014 roku objął reprezentację Portugalii, a w 2016 roku zdobył z nią mistrzostwo Europy, po drodze eliminując m.in. Polskę. Był to tytuł, na który czekała cała Portugalia, szczególnie od momentu, gdy w drużynie narodowej pojawił się Cristiano Ronaldo. Santos wprowadził później Portugalię również do turniejów finałowych mundialu w 2018 roku oraz mistrzostw Europy w 2021 - w obu tych imprezach jego podopieczni odpadli w 1/8 finału, a także zakończonych w grudniu MŚ w Katarze. Portugalia dotarła w nich do ćwierćfinału, w którym sensacyjnie uległa Maroku, a Santos rozstał się później z posadą za porozumieniem stron. Teraz przed nim kolejne wyzwanie - miejmy nadzieję, że z reprezentacją Polski poradzi sobie równie dobrze, co z Grekami i Portugalczykami.