Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała pokonali na własnym stadionie Wisłę Kraków 2:0 w PKO BP Ekstraklasie. Dzięki zdobyciu trzech punktów w poniedziałkowym meczu, opuścili ostatnie miejsce w tabeli. "Biała Gwiazda" rozegrała fatalne spotkanie, co przyznał nawet trener Peter Hyballa.
W pierwszej połowie graliśmy nijako, wyglądało to fatalnie. W drugiej połowie wpuściłem Burligę i Starzyńskiego, którzy w sumie zagrali dobrze. Nasza gra wyglądała nieco lepiej i do końca walczyliśmy o odwrócenie losów spotkania. Jednak jeśli nie potrafimy z kilku metrów trafić do bramki, to nic dobrego nie może z tego wyniknąć. Trzeba powiedzieć jasno: wróciliśmy do walki o utrzymanie
- przyznał krytycznie trener Białej Gwiazdy Peter Hyballa.
"Górale" objęli prowadzenie w 13. min. Wówczas Desley Ubbink chciał wbiec z piłką w pole karne, ale lekko się potknął. Wyprzedził go kolega z drużyny Maksymilian Sitek i stanął przed szansą pokonania krakowskiego bramkarza. Po jego strzale Mateusz Lis odbił piłkę w lewo, w miejsce gdzie dobiegł Ubbink. Skorzystał on z takiego "prezentu" i było 1:0.
Wiślacy najbliżsi wyrównania przed przerwą byli w 24. min. Wówczas Stefan Savic najwyraźniej chciał dośrodkować, ale tak "zepsuł" to zagranie, że omal nie trafił do siatki. Piłka odbiła się od poprzeczki.
Szybko po rozpoczęciu drugiej połowy bielszczanie podwyższyli prowadzenie. W 48. min. z lewej strony w pole karne zagrał Łukasz Sierpina. Kamil Biliński z pięciu metrów zamiast wpakować piłkę do siatki pozwolił, aby ta odbiła się od jego nogi i poleciała do tyłu. Na szczęście dla jego zespołu trafiła do nadbiegającego Davida Niepsuja, który z 11 metrów nie spudłował.
Także w drugiej części spotkania poprzeczka uratowała Podbeskidzie od utraty bramki, w 60. min. po zagraniu Nikoli Kuveljicia. Na pięć minut przed końcem bielszczanie mieli bardzo dogodną okazję, aby podwyższyć prowadzenie, ale wynik spotkania nie uległ zmianie.