Miał być Juventus Turyn, miała być AS Roma, a na razie Arkadiusz Milik dni spędza na trybunach w Napoli. Polski piłkarz wciąż nie ma szans na grę, a Aurelio de Laurentiis mimo wszystko chciałby zarobić na jego transferze. Podobno za dużo dla Atletico Madryt, które już zrezygnowało ze starań o napastnika. Francuskie media donoszą natomiast o zainteresowaniu ze strony Olympique Marsylia.
Sytuacja Arka Milika jest nie do pozazdroszczenia. Piłkarz ostatnio w barwach Napoli zagrał w sierpniowym meczu Ligi Mistrzów z Barceloną, na boiskach Serie A nie pojawił się od lipca. Później liczyć mógł tylko na wyciągniętą pomocną dłoń selekcjonera Jerzego Brzęczka i sporadyczne występy w reprezentacji Polski.
#LaPortada Milik posible recambio 🗞 pic.twitter.com/I8wPvVxhc1
— MARCA (@marca) December 28, 2020
Tak długi rozbrat z grą odbija się negatywnie na formie zawodnika, więc Milik liczy, że sytuacja ulegnie zmianie i przed EURO znajdzie klub w którym będzie miał możliwość regularnej gry. Nie jest to jednak wcale oczywiste. Wprawdzie kontrakt Polaka kończy się za pół roku, ale dopiero wtedy będzie mógł opuścić Napoli za darmo. Do tego czasu wszystko w rękach właściciela drużyny - Aurelio de Laurentiisa.
Według doniesień włoskiego dziennikarza Fabrizio Romano cena za Milika wciąż jest zbyt duża. Mówi się o kwocie 17 milionów euro, a tyle za piłkarza nie chce zapłacić Atletico Madryt. Lider La Liga miał ostatecznie zrezygnować z pomysłu sprowadzenia Polaka na Wanda Metropolitano. We francuskich mediach pojawiły się natomiast doniesienia o zainteresowaniu ze strony Olympique Marsylia. Czy Milik trafi do Ligue 1? Biorąc pod uwagę trwające od dłuższego czasu zamieszanie z transferem można mieć wątpliwości.