Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Okradziony Vettel, pasażer Kubica i szczęśliwy Hamilton

Nietypowy przebieg miało Grand Prix Kanady w Formule 1. Sebastian Vettel, który w sobotę wywalczył pole position, w wyścigu prowadził praktycznie od startu do mety, ale... ukończył rywalizację na drugim miejscu. Wygrał Lewis Hamilton - ale od tego rezultatu będzie się odwoływać Ferrari. Robert Kubica miał sporo problemów z bolidem i mimo świetnego startu ostatecznie zamknął stawkę kierowców, którym udało się dojechać do mety i był 18.

Vettel po wygraniu sobotnich kwalifikacji ruszał do rywalizacji z pierwszego pola. Po starcie nie popełnił błędu i długo był liderem. Prowadzenie oddał na krótko, kiedy zjechał do alei serwisowej. Odzyskał je jednak, gdy na ten sam ruch zdecydowali się jego najgroźniejsi rywale.

Reklama

Do kluczowej dla losów wyścigu sytuacji doszło na 48. okrążeniu. Hamilton od dłuższego czasu naciskał Vettela, aż ten na jednym z zakrętów popełnił błąd. Naprawiając go zajechał drogę Brytyjczykowi, który musiał hamować, aby nie doszło do zderzenia. Po długim namyśle sędziowie nałożyli na Vettela pięć sekund kary.

Kluczowy moment wyścigu - za ten incydent Vettel dostał karę

W momencie jej ogłoszenia miał nad Hamiltonem niespełna trzy sekundy przewagi i teoretycznie mógł ją powiększyć na tyle, by cieszyć się ze zwycięstwa. Wyraźnie zdenerwowany nie był jednak w stanie uciec obrońcy tytułu. Po zakończeniu rywalizacji Vettel jeszcze długo nie mógł się pogodzić z takim obrotem sprawy.

"Czuję się oszukany, sędziowie są chyba ślepi" - powiedział jeszcze siedząc w bolidzie. Ochłonął dopiero stojąc na podium:

Ludzie nie powinni buczeć na Lewisa. Cała ta sytuacja nie była jego zamiarem. Jeśli na coś powinni buczeć, to na tę śmieszną decyzję. Ten wyścig naprawdę sprawił mi mnóstwo radości. Cieszyłem się dopingiem kibiców. Co do reszty powiedziałem już chyba dość.

Hamilton nie krył radości z wygranej, chociaż stwierdził, że wolałby wygrywać w sportowej rywalizacji:

Zdecydowanie to nie jest sposób, w jaki chciałem wygrać, ale udało mi się zmusić go do błędu. Prawie doszło do kolizji, ale takie właśnie są wyścigi. To nie ja podjąłem decyzję o karze, tylko sędziowie.

Kubica ruszał z przedostatniej, 19. pozycji, bo startem ze strefy serwisowej ukarano Duńczyka Kevina Magnussena (Haas). Polak zaczął bardzo dobrze i przesunął się o trzy lokaty. Później jednak wszystko wróciło do smutnej normy i na 11. okrążeniu był już ostatni. Ostatecznie trzy razy go zdublowano. Po wyścigu Polak był zrezygnowany, narzekał na brak przyczepności i po raz kolejny w tym sezonie stwierdził, że w swoim bolidzie bardziej czuje się jak pasażer niż kierowca:

Dobry start, ale co z tego skoro nie na długo. Już na pierwszych zakrętach wiedziałem, że będzie to długie popołudnie. Czułem się jakbym wchodził w zakręt z zaciągniętym ręcznym, a samochód staje bokiem.

Klasyfikacja wyścigu

Wyścigu nie ukończyło dwóch kierowców - Brytyjczyk Lando Norris (McLaren-Renault) i Alexander Albon (Toro Rosso-Honda) z Tajlandii. Hamilton odniósł 78. zwycięstwo w karierze i umocnił się na prowadzeniu w cyklu. Kubica i jego kolega z Williamsa Brytyjczyk George Russell nie zdobyli dotychczas ani jednego punktu.

Ferrari będzie się odwoływać od decyzji, która pozbawiła Vettela wygranej

 

Reklama