Pierwsza tercja nie zwiastowała aż takiej katastrofy. Po niej Rangers prowadzili z Flyers 2:0, dzięki bramkom Brendana Lemieux i Rosjanina Artemija Panarina. Koszmarna okazała się druga część gry, w której nowojorczycy strzelili pozostałe siedem goli.
Zaczęło się od dwóch Rosjanina Pawła Buczniewicza. Potem na listę strzelców wpisał się Jacob Trouba. Przy tych trzech bramkach asysty zaliczył Zibanejad, a następnie sam trzykrotnie cieszył się z goli. Szwed został tym samym drugim hokeistą w historii NHL, który w jednej tercji zanotował sześć punktów. Pierwszym był w 1978 roku Bryan Trottier.
Wynik ustalił Czech Filip Chytil. Gospodarzom w odniesieniu imponującej wygranej nie przeszkodził fakt, że musieli sobie radzić bez całego sztabu szkoleniowego, który trafił na kwarantannę.
New York Rangers rozbili rywali i powtórzyli swój wyczyn sprzed lat
Jest mi wstyd, że byłem dziś na lodzie, jest mi wstyd z powodu jak graliśmy. Nie ułatwialiśmy zadania naszym bramkarzom. Tu naprawdę nie da się więcej powiedzieć. Wiemy, że musimy się obudzić i liczę, że nastąpi to już w najbliższym meczu
- powiedział przygnębiony kapitan Flyers Claude Giroux.
W zupełnie innym nastroju był Zibanejad, który krótko skomentował okazałe zwycięstwo New York Rangers:
Od samego początku meczu mieliśmy odpowiednie nastawienie. Graliśmy z zaangażowaniem, bardzo zespołowo i to przyniosło efekt. Wygrać w takich rozmiarach to naprawdę świetne uczucie.
Rangers na takie zwycięstwo czekali blisko 35 lat. 31 marca 1986 roku pokonali 9:0 New Jersey Devils.