Industria Kielce - mimo prowadzenia po pierwszej połowie - przegrała w Hali Legionów 27:33 z Fuechse Berlin. Kielczanie wciąż jednak wierzą w odrobienie strat w rewanżu i awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych.
Piłkarze ręczni Industrii Kielce w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów przegrali u siebie z Fuechse Berlin 27:33. Rewanż zaplanowano na 2 kwietnia w stolicy Niemiec. Chorwacki rozgrywający polskiej ekipy Igor Karacic wciąż wierzy, że nie wszystko jeszcze stracone.
Musimy teraz zebrać się w szatni i postanowić jak zagrać w Berlinie. Możemy tam wygrać, ale wszystko musi być poukładane. Będzie, co będzie
- powiedział Karacic przed kamerą Eurosportu.
Chorwat przypomniał, że w trakcie sezonu zespół musiał zmagać się z dużą liczbą kontuzji. Karacic, jako rekonwalescent, w środę zagrał tylko przez kilka minut.
Było mi ciężko, że nie mogłem dłużej pomóc drużynie. Przez półtora miesiąca nie trenowałem. Rywale po przerwie zagrali podobnie jak w pierwszej połowie. U nas w końcówce zabrakło udanych interwencji bramkarzy
- dodał tegoroczny wicemistrz świata.
Karacic po sześciu sezonach kończy przygodę z klubem z Kielc. Jego rodak Manuel Strlek po meczu był w zupełnie innym nastroju, choć w ogóle nie pojawił się na boisku. Lewoskrzydłowy w latach 2012-2018 reprezentował drużynę z Kielc. Od tego sezonu jest graczem Fuechse.
"Wiem, że ciężko jest wygrać w Kielcach. Rewanż będzie zupełnie nowym meczem i musimy zachować koncentrację od pierwszej minuty. Mathias Gidsel naprawdę robi różnicę. W Berlinie mamy super zespół i walczymy o najwyższe cele. Prowadzimy w Bundeslidze, a w Lidze Mistrzów też wszystko jeszcze przed nami" - przyznał Strlek.