Malwina Kopron po raz pierwszy w karierze stanęła na podium dużej imprezy seniorskiej i to od razu jakiej - zawodniczka AZS UMCS Lublin zdobyła brązowy medal na mistrzostwach świata w Londynie! Złoty krążek trafił oczywiście do niezawodnej Anity Włodarczyk, a Kopron zapowiada, że w kolejnych latach będzie się starała deptać mistrzyni po piętach.
22-letnia Polka, tak jak sobie wymarzyła, została „czarnym koniem” finału w rzucie młotem. Już w pierwszej próbie, rzucając na 74,76 m, zapewniła sobie medal. - Nie stresowałam się jakoś bardzo mocno. Niestety jednak z próby na próbę gasłam. Za dużo myślałam, za dużo chciałam poprawić, zamiast po prostu pójść, puścić barki. Dziadzio powiedział, że zbladłam, trochę byłam zmęczona - powiedziała w wywiadzie dla PAP.
Malwinę Kopron prowadzi jej dziadek, Witold Kopron. To on nauczył ją podstaw rzutu młotem, a potem wysłał na nauki do Poznania, do specjalisty w tej konkurencji - Czesława Cybulskiego. Cztery lata wytężonej pracy z tym szkoleniowcem nie przyniosły jednak efektów w postaci zwycięstw i po słabym występie na igrzyskach w Rio de Janeiro Kopron wróciła do rodzinnych Puław.
Decyzja powrotu do domu szybko okazała się strzałem w dziesiątkę. Po pół roku od przeprowadzki 22-latka stanęła na podium MŚ. Brązowy medal przyjęła z radością, wzruszeniem, ale i… delikatnym niedosytem, bo na treningach rzucała dalej niż w konkursie. - Bez problemu uzyskiwałam po 76 metrów. A cięższym, pięciokilogramowym młotem udało mi się rzucić 68 m. Przełożenie to ok. 10 metrów. Mogło być naprawdę dobrze. Zabrakło techniki i może trochę doświadczenia - analizowała.
Żałowała też, że konkurs nie skończył się po… pierwszej kolejce. - Wiedziałam, że Anita to rzuci. To było kwestią jednej, dwóch prób. Nie łudziłam się, ale miałam tylko nadzieję, że nikt tam więcej nie dorzuci, bo po czwartej kolejce to już modliłam się, żeby ten konkurs jak najszybciej się skończył - przyznała.
Koprun ma w planach występ na Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie (15.08) i na Uniwersjadzie. W przyszłości ma nadzieję deptać po piętach Anicie Włodarczyk. - Niech się trochę boi. Idzie świeża krew - mówi.