Legia wykonała obowiązek - pokonała 4:1 Wisłę Puławy i zagra w 1/8 finału Pucharu Polski. Powodów do optymizmu jednak nie ma - Jakub Czerwiński skręcił staw skokowy. To fatalna wiadomość dla Wojskowych przed pierwszym meczem ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy.
Już 17 sierpnia Legia zmierzy się w pierwszym meczu o awans do LE z Sheriffem Tiraspol. Nie wiadomo jednak czy trener Jacek Magiera będzie mógł skorzystać w tym meczu z Czerwińskiego, który jest w tym sezonie najmocniejszym punktem defensywy Legii. "Czerwo" wygrał rywalizację z Maciejem Dąbrowskim i mógł być pewny gry w pucharowym spotkaniu z Sheriffem, jednak już w 30. minucie meczu w Puławach obrońca niefortunnie skręcił nogę podczas walki o piłkę i musiał opuścić boisko na noszach. Diagnoza jest zła - piłkarz skręcił staw skokowy. Mogło być gorzej, bo w pierwszej chwili wyglądało to tak, jakby Czerwiński uszkodził więzadła, ale i tak czeka go zapewne kilka tygodni rehabilitacji.
Jakby tego było mało nie ma szans, by do składu wrócił Miroslav Radović.
- Myślałem, że będzie w Puławach razem z nami. W poniedziałek tak zaplanowałem zajęcia, by starać się go wkomponować w zespół. Niestety, sytuacja nie wygląda dobrze. To będzie długa przerwa i najprawdopodobniej potrzebny będzie zabieg. „Rado” szybko nie wróci - zdradził Magiera.
Serb nie przygotowywał się z drużyną do sezonu - kurował się w Belgradzie, ale leczenie zachowawcze nie zdało egzaminu.
W Puławach Legia zagrała w rezerwowym składzie, a i tak szybko ustawiła mecz. Do przerwy było 2:0 po golach Krzysztofa Mączyńskiego i samobóju Tomasza Sedlewskiego. Potem strzelali jeszcze Dominik Nagy i Armando Sadiku. Honorową bramkę dla Wisły zdobył Robert Hirsz. Zwycięstwo w Puławach było dla Legii obowiązkiem - przed nią trudniejszy mecz w pucharach, a wcześniej spotkanie z Piastem Gliwice w lidze.