Do niedawna wydawało się, że zimą Guilherme pożegna się z Legią. Strony nie mogły dojść do porozumienia w sprawie nowego kontraktu zawodnika, który domagał się dużej podwyżki. Legia miała jednak trochę szczęścia - z pomocą przyszła jej kontuzja Brazylijczyka.
Legia chciała przedłużyć umowę z Guilherme już od zimy. Po meczach Ligi Mistrzów Brazylijczyk zażądał jednak warunków, na które warszawski klub nie mógł przystać. Gui, który do tej pory zarabiał w stolicy około 20 tysięcy euro miesięcznie, zapragnął zarabiać 50 tys. euro. Wojskowi dawali 30.
Impas w rozmowach trwał, a Brazylijczyk, którego umowa z Legią kończy się już w grudniu, sposobił się do zmiany otoczenia. W sierpniu, w meczu z Sheriffem Tiraspol, doznał jednak kontuzji więzadła w kolanie, i dopiero wrócił do pełnej sprawności. W tym czasie warszawianie zachowali się wobec niego bardzo elegancko - klub ponowił ofertę i wspierał zawodnika w czasie powrotu do zdrowia. Nie było też mowy o sytuacji podobnej do tej z Poznania, gdzie Nenad Bjelica otwarcie oświadczył, że Kamil Jóźwiak nie gra w Lechu, bo nie chce przedłużyć kontraktu.
Jak poinformował "Przegląd Sportowy" Legia i Gui lada moment dojdą do porozumienia. Piłkarz przystanie na słabsze warunki, ale będzie mógł odejść, jeśli ktoś zdecyduje się wyłożyć na niego milion euro.
Dla Legii ewentualne pozostanie Guilherme to dobra informacja - pomocnik w formie to wyróżniający się piłkarz w szeregach Wojskowych.