"Jestem bardzo rozczarowany całym weekendem" - przyznał Robert Kubica, po tym jak nie ukończył niedzielnego wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Rosji w Soczi. O wycofaniu z rywalizacji Polaka zdecydowały władze zespołu Williams. Wytłumaczenie teamu było kuriozalne. Decyzja podyktowana była bowiem chęcią oszczędzenia części zamiennych.
Jestem bardzo rozczarowany całym weekendem. Niezależnie od okoliczności trzeba spróbować wszystkiego, by zaprezentować się możliwie najlepiej. Taki też był mój cel. Po wypadku George'a zespół postanowił zatrzymać moje auto, by oszczędzić części zamienne
- tłumaczył Kubica, który choć nie ma szans na wysokie lokaty, to miał cel, by w pierwszym po latach sezonie w roli pełnoprawnego kierowcy F1 ukończyć wszystkie wyścigi.
Wyścig w Japonii coraz bliżej, a my nie jesteśmy w łatwej sytuacji
- dodał Kubica, który - co już wiadomo - po sezonie rozstanie się z brytyjskim teamem.
Jedna z teorii mówi, że po awarii hamulców w bolidzie Russella Williams przestraszył się, że dojdzie do uszkodzenia samochodu Kubicy, które zagrażałoby bezpieczeństwu kierowcy
Odłóżmy na bok bajki o tym, że nie chcieli aby był przed Russellem (de facto był - przejechał większy dystans). Niepokojące, że to mógł być wynik awarii Russella i Williams uznał, że to zagrażało też bezpieczeństwu Kubicy. Pamiętajmy o problemach z hamulcami od początku sezonu. https://t.co/YnNRrxBGeN
— Powrót Roberta (@powrotroberta) September 29, 2019
W momencie wycofania Kubica, który po raz pierwszy ścigał się w Soczi, jechał na ostatniej, 18. pozycji, Russell był w połowie drugiej dziesiątki. Na jednym z zakrętów Brytyjczyk nie zapanował jednak nad samochodem i uderzył w bandę, co oznaczało koniec jego jazdy. Powodem wypadku miała być awaria hamulców w bolidzie Russella. Polak po chwili zjechał do alei serwisowej, wysiadł z bolidu i już do niego nie wrócił. Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa stwierdził:
Cały zespół jest sfrustrowany tym, co się stało. To był trudny i nieprzyjemny dzień.
Jak wyjaśnił, do wypadku Russella doszło w wyniku zablokowania przedniego koła jego auta, choć Brytyjczyk już wcześniej miał problemy techniczne.
Niedługo później zdecydowaliśmy się wycofać Roberta, aby zaoszczędzić części przed intensywnymi wyścigami kończącymi sezon. Dwa tygodnie byliśmy w drodze, dwa tygodnie poświęciliśmy na przygotowania, a sposób, w który się one zakończyły jest mocno rozczarowujący.
Niedzielny wyścig wygrał broniący tytułu lider klasyfikacji generalnej MŚ Lewis Hamilton, przed partnerem z teamu Mercedes GP Finem Valtterim Bottasem oraz reprezentantem Monako Charlesem Leclerkiem z Ferrari.
Brytyjczyk umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej cyklu. Bottas jest drugi ze stratą 73 punktów. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć zawodów.