Kibice Wisły Kraków wciąż zastanawiają się, kim jest tajemniczy biznesmen Vanna Ly, który pojawił się wczoraj w stolicy Małopolski z zamiarem uratowania klubu. Obejrzał mecz z Lechem Poznań, a dziś poszedł na spotkanie z prezydentem Jackiem Majchrowskim. Problem, że... wciąż niewiele o nim wiadomo.
Informacje, jakie pojawiają się w internecie są skrajnie sprzeczne. Jedni mówią, że Ly jest członkiem kambodżańskiej rodziny królewskiej, ale zaraz potem czytamy, że rodzina królewska nie przyznaje się do niego. Spekulowano też, że Ly przyleciał do Krakowa tanimi liniami lotniczymi, a to przecież nie przystoi tak wielkiemu biznesmenowi....
Jedno jest pewne - o inwestorze nie wiadomo praktycznie nic. Jego dotychczasowe sukcesy biznesowe są tak głęboko ukryte, że nie wiemy, jakim kapitałem tak naprawdę on dysponuje. Dziś on i jego wspólnik Mats Hartling spotkali się z prezydentem Majchrowskim. Ly przyszedł na spotkanie... zasłaniając się parasolem przed fotoreporterami.
Mats Hartling i Vanna Ly z wizytą u prezydenta Krakowa w sprawie @WislaKrakowSA pic.twitter.com/zokOotiCN3
— Sport w Małopolsce (@sportmalopolska) 22 grudnia 2018
Nic dziwnego, że pojawiają się też takie głosy...
Na miejscu pani prezes Marzeny Sarapaty zamiast angażować się w tematy sprzedaży Wisły Kraków SA zagranicznym inwestorom takim jak Vanna Ly, Mats Hartling, czy Stechert Gruppe, lepiej skupić się, aby klęknąć na kolana i prosić Michała Sołowowa o to, aby zainwestował w klub.
— Łukasz Pawlik ?? ?? (@LukaPawlik) 22 grudnia 2018
Szansa na uratowanie klubu jest tylko do 28 grudnia. Warunek to spłacenie 12 milionów złotych długu licencyjnego. Dla kibiców Wisły będą to święta w mocno napiętej atmosferze.