Koszykarze Milwaukee Bucks już na pewno zakończą sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w Konferencji Wschodniej. W czwartek zapewnili je sobie po wygranej z Miami Heat 130:116. Po 33 punkty zdobyli dla zwycięzców Giannis Antetokounmpo i Khris Middleton. Los Angeles Lakers, bez lekko kontuzjowanego LeBrona Jamesa, przegrali z Houston Rockets 97:113.
Bucks zwycięstwo nie przyszło łatwo. W drugiej kwarcie przegrywali już róznicą 23 punktów, ale później mozolnie zmniejszali stratę. Zniwelowali ją w połowie trzeciej części gry.
W pierwszej połowie rywale robili, co chcieli. W drugiej zaczęliśmy im znacznie bardziej utrudniać zadanie i to przyniosło efekt
- powiedział trener Bucks Mike Budenholzer.
Na niespełna pięć minut przed końcem spotkania Heat prowadzili 111:110. Od tego momentu Bucks zdobyli jednak aż 20 punktów z rzędu i rozstrzygnęli losy meczu.
Na Zachodzie już w poniedziałek najwyższe rozstawienie zapewniła sobie ekipa Los Angeles Lakers. Minionej nocy "Jeziorowcy", bez lekko kontuzjowanego LeBrona Jamesa, przegrali z Houston Rockets 97:113.
Teksańczyków do wygranej poprowadził James Harden. Słynny brodacz zanotował 39 punktów, 12 asyst i osiem zbiórek. Choć miał aż dziesięć strat, to jednak imponował skutecznością. Trafił 11 z 19 rzutów z gry oraz wszystkie 12 rzutów wolnych.
— Los Angeles Lakers (@Lakers) August 7, 2020
Graliśmy całkiem dobrze. Wciąż mamy co poprawiać, szczególnie w defensywie, ale tym razem nasze tempo i energia były dobre
- powiedział Harden.
Cała ekipa Rockets, w której zabrakło także lekko kontuzjowanego Russella Westbrooka, była skuteczna w rzutach z dystansu. Za trzy punkty trafili 21 razy, a Lakers tylko dwukrotnie. Wśród pokonanych najlepszy był Kyle Kuzma - 21 pkt.