To spotkanie przeszło do historii piłki ręcznej i polskiego sportu. Orły Wenty w dramatycznych okolicznościach wywalczyły awans do półfinału mistrzostw świata. O wszystkim zadecydował rzut Artura Siódmiaka tuż przed końcową syreną.
Polacy na mistrzostwach świata mierzyli się z Norwegią. Ten mecz decydował o awansie do półfinału mundialu piłkarzy ręcznych w 2009 roku.
Sprawa była prosta: wygrywamy – półfinał jest nasz. Wygrywają Norwegowie – w półfinale są oni. Remis – wchodzą Niemcy
- opowiadał legendarny bramkarz naszej kadry Sławomir Szmal.
Wynik długo był niekorzystny dla Biało-czerwonych, a decydujące okazały się dosłownie ostatnie sekundy spotkania.
Czternaście sekund przed końcem na tablicy wyników był remis, a przy piłce byli Norwegowie. Trener Bogdan Wenta wziął czas i przekonał swoich podopiecznych... że mają jeszcze dużo czasu by wygrać mecz.
Jak wprowadzą siódmego zawodnika mają 15 sekund. Przerywać i mamy pustą bramkę. Tylko spokojnie! Mamy dużo czasu. Dawaj, bierzemy to!
- krzyczał Wenta.
To co wydawało się niemożliwe, po krótkiej chwili się ziściło. Szybki przechwyt, rzut z dystansu Artura Siódmiaka, zwycięstwo Biało-czerwonych i awans do półfinału.
Piętnaście lat po tym historycznym triumfie Biało-czerwoni ponownie zmierzą się z Norwegami. Marcin Lijewski, który doskonale pamięta tamten mecz z perspektywy boiska, tym razem zasiądzie na ławce trenerskiej. Stawka nie jest tak ogromna, ale również duża, to dla Polaków pierwszy mecz fazy grupowej mistrzostw Europy.