Polscy siatkarze fatalnie zagrali w ostatnim meczu grupowym igrzysk olimpijskich. Podopieczni Nikoli Grbicia przegrali 1:3 z Włochami. Choć zagrają w ćwierćfinale ze Słowenią, to jednak słaby styl gry Polaków budzi niepokój i obawy, czy znów nie czeka nas "klątwa ćwierćfinału".
Niezwykle ważny mecz z Włochami biało-czerwoni rozpoczęli z powracającym po kontuzji Tomaszem Fornalem w składzie. Ten już na początku meczu popisał się dobrą kiwką, ale pozytywnych akcentów w tym starciu ze strony Polaków, jak się okazało, było naprawdę mało.
Od stanu 10:8 podopieczni Nikoli Grbicia stracili 5 punktów z rzędu, a później było już tylko gorzej. Kapitalny fragment gry Yuriego Romano sprawił, że Włosi prowadzili już 23:13, a seta skończyli pogromem do 15. W drugim secie scenariusz był podobny - dobry początek (5:3), a następnie totalna katastrofa w wykonaniu polskich siatkarzy. W pewnym momencie przewaga Italii sięgnęła 7 punktów (20:13) i tak zostało do końca - 25:18.
Trzeci set był bardziej wyrównany. Gra toczyła się punkt za punkt, choć często inicjatywę przejmowali Włosi. I pod koniec seta wyszli na dwupunktowe prowadzenie 22:20. Po chwili było 23:23. W końcówce Polacy zagrali lepiej i po asie serwisowym Kurka przedłużyli swoją szansę na wygraną w tym meczu (26:24).
Niestety, czwarty set był tym ostatnim. Polacy prowadzili 6:5, ale od tego czasu inicjatywę przejęli podopieczni Fernando de Giorgiego. Tego seta również wygrali pewnie i wygrali grupę - a Polacy wychodzą z niej z drugiego miejsca, zagrają w ćwierćfinale ze Słowenią, ale z taką grą ciężko być optymistami. Czas się obudzić!