Maria Andrejczyk na igrzyskach w Tokio osiągnęła największy sukces w swojej sportowej karierze. Polska lekkoatletka wywalczyła srebrny medal w rzucie oszczepem, ale nie zamierza go zatrzymywać dla siebie.
Maria Andrejczyk zajęła drugie miejsce w konkursie rzutu oszczepem na igrzyskach w Tokio. Polka, która w Rio de Janeiro pięć lat temu znalazła się tuż za podium, w Japonii osiągnęła życiowy wynik. W rozmowie z TVP Sport przyznawała jednak, że liczyła na więcej. Jej możliwości w finale ograniczył niestety ból barku.
Mój bark zrobił tyle, ile mógł. Po tych wszystkich przejściach, operacjach – jestem z siebie dumna. Cieszę się, że przebyłam tę drogę. Było ciężko. Był ból, był strach, ale byli na mojej drodze też wspaniali ludzie. To co zrobiłam to więcej, znacznie więcej niż to srebro
- powiedziała Andrejczyk.
Polska lekkoatletka nie ukrywała, że gdyby nie kłopoty ze zdrowiem mogłaby wyprzedzić na podium złotą medalistkę - Chinkę Liu Shiying. 25-letnia sportsmenka może jeszcze dużo w swojej karierze osiągnąć... Następne igrzyska już za trzy lata.
Andrejczyk nie zamierza natomiast zatrzymać srebrnego medalu zdobytego w Tokio. Przeznaczy go na cele charytatywne. To nie pierwszy raz, gdy polska mistrzyni decyduje się na taki piękny gest, na licytację trafił również krążek zdobyty przez Andrejczyk w tym roku w Chorwacji.