Płocczanie do Nantes pojechali po zwycięstwie przed tygodniem u siebie 28:25. W rewanżu zagrali fatalną pierwszą połowę, którą przegrali 8:17, a po pierwszych 10 minutach drugiej odsłony na tablicy był wynik 22:11 dla gospodarzy i losy awansu były praktycznie przesądzone.
Wisła Płock żegna się z Ligą Mistrzów
Nie mamy dobrych nastrojów, można powiedzieć, że jesteśmy źli na to, co się stało. Przy wyniku 22:11, zaczęliśmy odrabiać straty, było blisko, ale nie udało się awansować. Odpadliśmy, a teraz musimy wyciągnąć wnioski, bo takie mecze nie mogą nam się przydarzać. W tym sezonie się nie udało, za rok znowu będziemy walczyć jak lwy, bo znamy smak gry w ćwierćfinale, ale chcielibyśmy także zasmakować Final Four
- powiedział Wiśniewski.
Powodem tak wysokiego i niekorzystnego wyniku była kiepska gra w obronie mistrza Polski oraz znakomita postawa bramkarza HBC Nantes Ivana Pesica, który już w pierwszej połowie zaliczył dziewięć skutecznych interwencji.
W końcówce nie mający już nic do stracenia płocczanie rozpoczęli szaloną pogoń za wynikiem. W 46. min było 22:15 dla miejscowych, a w 57. minucie 28:21. W ostatnich sekundach Orlen Wisła zmniejszyła straty do czterech goli (24:28) i tylko jedna bramka dzieliła ją od remisu w dwumeczu i rzutów karnych. Gospodarze nie oddali jednak piłki, a w ostatniej sekundzie jeszcze podwyższyli wynik.
HBC Nantes w ćwierćfinale zmierzy się ze Sportingiem Lizbona. W fazie barażowej odpadła też drużyna Industrii Kielce.