Do pierwszego meczu polskich piłkarzy na Euro 2020 zostały trzy dni, a z obozu kadry płyną dobre wiadomości. "Nie ma poważnych urazów, które stanowiłyby zagrożenie, że kogoś mogłoby zabraknąć w meczu ze Słowacją" - powiedział w programie "Gość Radia ZET" team menedżer piłkarskiej reprezentacji Jakub Kwiatkowski
Nie ma poważnych urazów, które stanowiłyby zagrożenie, że kogoś mogłoby zabraknąć w meczu ze Słowacją. Jedynie Janek Bednarek potrzebuje może dzień, dwa, żeby czuć się pewnie, wrócić do drużyny i normalnie trenować
- przyznał Kwiatkowski i dodał, że zawodnicy są "zmęczeni sezonem i następuje schodzenie z obciążeń treningowych".
Reprezentanci Polski przebywają w Sopocie, a Hotel Marriott Resort & Spa jest ich oficjalną bazą podczas finałowego turnieju. W czwartek indywidualnie ćwiczył jedynie Bednarek.
Team menedżer kadry i rzecznik PZPN, zapytany, o szczepienia zawodników przeciwko koronawirusowi, odpowiedział, że grupa jest zaszczepiona w ponad 90 proc.
Ośmiu piłkarzy nie wzięło szczepionki, z których czterech ma przeciwciała, więc tak naprawdę tylko czterech jest w jakiejś grupie ryzyka.
Opowiadając o celach sportowych Kwiatkowski stwierdził:
Pierwszym jest wygrana ze Słowacją. Zwycięstwo w meczu otwarcia dodaje pozytywnej energii i pewności siebie. Chcemy wyjść z grupy, a co będzie później – to się okaże.
Rzecznik nie ukrywa, że marzeniem jest powtórzenie przynajmniej tego, co było w 2016 roku we Francji. Wówczas Biało-czerwoni osiągnęli ćwierćfinał, przegrywając rzutami karnymi z późniejszym triumfatorem Portugalią.
Polacy polecą do Sankt Petersburga w niedzielę o godz. 14. "Jest trochę zmian, będzie to wyglądało inaczej niż dotychczas. Dzień przed meczem zawsze drużyna ma prawo trenować na stadionie, na którym nazajutrz zagra mecz. Niestety obłożenie murawy jest wysokie i UEFA nie zgodziła się na trenowanie" – wyjaśnił Kwiatkowski.