Arkadiusz Malarz nie jest ostatnio pierwszym wyborem Ricardo Sa Pinto do składu Legii Warszawa. Dziś doświadczony bramkarz wrzucił na Twittera dość osobistą opinię. Jak zapowiada, jeszcze się nie poddał w walce o skład, choć niedawno to on był uważany za absolutny numer jeden w bramce Wojskowych.
Trzy miesiące, trzy pozycje w dół w hierarchii. Nie dam się zniszczyć, chociaż boli ku....sko.
- napisał na Twitterze Arkadiusz Malarz.
Wywołał tym ogromną dyskusję. Z jednej strony nie zabrakło miłych słów i życzeń - tak jak od byłego prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego...
Dasz rade?
— B(L)1916 (@BL_1916) 30 listopada 2018
... ale były też gorzkie słowa od kibiców:
Nie sledze treningów, ale na boisku nie dałeś w tym sezonie zbyt wielu argumentów żeby być pierwszym. I piszę to obiektywnie, nie patrząc na sympatie, bo nikt nie jest większy niż klub.
— Felek (@F_Zdankiewicz) 30 listopada 2018
A gdzie szacunek do kolegów? Są gorsi od Ciebie i niesłusznie otrzymują szansę? Obawiałem się, że robisz syf w szatni, tym się różnisz od Radka Cierzniaka. Szacunek za poprzednie sezony, ale ja się cieszę, że szansę dostaje każdy z bramkarzy.
— MichałSL (@michalslowik87) 30 listopada 2018
Po chwili bramkarz Legii po raz kolejny zabrał głos. Tym razem w sprawie emocji.
Równo rok temu probowalo mnie zniszczyc zycie. Teraz chce to ze mna zrobic praca. Ale po reakcji TT widze, ze nie wolno tu napisac o emocjach. To w sumie przykre.
— Arkadiusz Malarz (@ArkadiuszMalarz) 30 listopada 2018