Prezes PZPN Zbigniew Boniek ocenił, że sędzia Daniel Stefański, który w sobotę prowadził mecz na szczycie ekstraklasy Lechia Gdańsk - Legia Warszawa (1:3), popełnił błąd w ocenie sytuacji z trzeciej minuty, kiedy nie podyktował rzutu karnego dla gospodarzy. Boniek przeprosił zespół Lechii za błędy arbitra.
Szlagier kolejki zaczął się od ważnego wydarzenia, które mogło być bardzo istotne dla przebiegu meczu. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Radosławem Cierzniakiem znalazł się Artur Sobiech, minął golkipera rywali, ale zmierzającą do bramki piłkę wślizgiem zablokował Artur Jędrzejczyk. Obrońca Legii uczynił to także ręką i arbiter analizował tę sytuację przy pomocy wideoweryfikacji. Ostatecznie Daniel Stefański nie podyktował jednak "jedenastki" dla Lechii i wznowił grę rzutem sędziowskim.
Boniek, który to spotkanie oglądał z trybun stadionu w Gdańsku, odniósł się do całej sytuacji w niedzielne popołudnie na kanale "Prawda Futbolu" dziennikarza Polsatu Sport Romana Kołtonia:
"To ostatni raz, gdy komentuję decyzję sędziego, ale teraz robię to ze względu na ciężar gatunkowy tego spotkania".
I następnie analizował sytuację:
"Jest akcja, sędzia boczny nie podnosi chorągiewki, chociaż wydawało się, że jest spalony. Krzyczy do głównego - wiemy, bo mamy +czarną skrzynkę+, którą możemy odsłuchać, +opóźniam, opóźniam+. Wychodzi sam na sam zawodnik Lechii Gdańsk, a boczny nic nie robi do końca akcji. Sędzia główny gwizdnął rzut karny, boczny wtedy podniósł chorągiewkę, więc Stefański powiedział, żeby sprawdzić spalonego. Ja myślałem, że idąc do stanowiska VAR chciał sprawdzić, czy Jędrzejczyk zasłużył na czerwoną kartkę, ale zrobił inaczej i zmienił decyzję".
"Sędzia Stefański popełnił błąd, nie techniczny, ale interpretacyjny. Mogę przeprosić trenera Stokowca, piłkarzy, kibiców za błędną decyzję sędziego"
Jak dodał, "dzisiaj są zalecenia, żeby nie odgwizdywać ręki, która jest całkowicie przypadkowa, ale kiedy ręka broni strzału, to jest zagranie ręką i rzut karny". Szef PZPN wskazał, że to nie była decyzja, która decydowała o całym meczu, ale "mogła mieć na niego wpływ".
"Jest mi przykro, bo ten mecz mógł się obyć bez tej kontrowersji"
- nadmienił.
Boniek porównał sytuację w Gdańsku do kontrowersji z meczu eliminacji mistrzostw Europy Portugalia - Serbia, który prowadził Szymon Marciniak:
"Wtedy też najpierw piłka odbiła się od ciała, później od ręki i sędzia anulował rzut karny. Wtedy arbiter zdał sobie sprawę z błędu i przeprosił".
Wątpliwości co do oceny sytuacji nie mieli przedstawiciele Lechii. Piłkarze mówili o kradzieży i grze przeciwko czternastu zawodnikom. Trener Piotr Stokowiec mówił, że karny dla jego zespołu był ewidentny.